poniedziałek, 31 grudnia 2018

Z wizytą u Bobolusa


Listopad. Ciemno, zimno i do domu daleko. To świetna okazja by ruszyć się z fotela ! Jest kraina skał, jaskiń i średniowiecznych twierdz. Jest gdzieś w Eurazji. Tam ruszamy dziś.

W środkowej części Wyżyny Częstochowskiej, w gminie Niegowa jest jurajski grzbiet o południkowym przebiegu, tak zwana Grzęda Mirowsko - Bobolicka. Jej oba krańce wieńczą zamczyska zbudowane przez Kazimierza Wielkiego. Wędrówkę – pieszą, bo szlak wiedzie przez najeżone wychodniami skalnymi wzgórze, rozpoczynamy od zachodniego krańca, zajętego przez Orle Gniazdo w Mirowie. Zamek jest obecnie poddawany renowacji, a ponieważ natura ciągnie wilka a także człeka w dzicz, ruszamy dalej, napełniając płuca orzeźwiającym powietrzem. W takich okolicznościach nogi wręcz wyrywają się naprzód po stromiznach a głowa i ręce rwą się do wspinaczki na szczyty skałek. Tu można podziwiać rozległe widoki: ostańce skalne, okoliczne wzgórza i rozległy horyzont. Przede wszystkim, będąc w okolicy środka grzbietu, można obserwować oba tutejsze zamki – jako się rzekło: na zachodzie mirowski, a na wschodnim krańcu odnowiony z wielkim rozmachem zamek Bobolice. Ta naskalna warownia prezentuje się znakomicie, niezależnie od kierunku, z jakiego jest obserwowana. W całkiem nieodległej przeszłości była to, malownicza co prawda, tak zwana „trwała ruina”. W istocie rzeczy były to resztki kilku murów na skalnych ostańcach. Jednak okazuje się, że chcieć, to móc – teraz znów mamy nowy, choć pradawny zamek!

Wszystko to - piękna historia, jednak naokoło natura może zachwycać nas na różne sposoby: a to rozmaite malownicze skały, urwiska, a to porastające skały rośliny, to znów stada ptaków, które można teraz dogodniej obserwować poprzez pozbawione liści zarośla. Pomiędzy zamkami kursowały, tam i z powrotem, dwa kruki. Gdzież tam nam, przyziemnym, dwunożnym istotom, do ich chyżości! My – kilka kroków, one - pół drogi! Ich głębokie krakanie zawsze nadaje miejscu charakter pierwotnej dzikości. A przecież chcieliśmy ruszyć w dzicz.

Pragnęliśmy terenowych atrakcji, no to i mamy – podróżnik odstawił pięknego fikoła przy próbie fotografowania naskalnych paproci. (Nie spadać ze skał!). Na szczęście aparatowi nic się nie stało. Oczywiście mowa o tym fotograficznym, a nie o jego właścicielu ;). W cichej, międzyskalnej dolinie otaczają nas różniaste sikorki (sosnówki, modre, bogatki, a nawet czubate czubatki), a wśród nich kowalik – bargiel kowalik, który, widząc ciekawą norę w białej skale, od razu ją sprawdza. Gdyby tak chciały pozować, to można by sobie je pofotografować. Jednak nic z tego – ich żywioł, to ciągły ruch. Poza tym robi się już dość ciemno.

No cóż, powoli kierujemy się w drogę powrotną. Aż tu nagle – Bobolus! No, już byśmy nieomal zapomnieli, jaki był nasz główny cel. Przecież mieliśmy odwiedzić Bobolusa Jurajskiego. Tuż przed zmrokiem natrafiamy na wejście do jego przedwiecznej siedziby. To jaskinia „Stajnia”. W pionowej ścianie skalnej jest ogromna szczelina krasowa. W niej znaleziono niedawno pierwszą w Polsce skamieniałość pierwotnych mieszkańców tych ziem – ząb trzonowy neandertalczyka! Ci praludzie mieszkali tu kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej, przed przybyciem naszych przodków – Homo sapiens. Dzięki skamieniałości znalezionej w tym skalnym schronisku, możemy się poszczycić już nie tylko wytworami ich rąk, czyli pozostałościami narzędzi, ale też jednoznacznym, biologicznym dowodem. Do wytwarzania kamiennych narzędzi służyły im krzemienie przyniesione tu z daleka i zgromadzone w tej samej jaskini, w prehistorycznym magazynie.

Człowiek neandertalski prowadził wędrowny tryb życia, w związku z czym nie zamieszkiwał jaskiń w sposób stały, a jedynie przebywał w nich okresowo. Dzieci właścicieli tego terenu nadały temu pra-mieszkańcowi sympatyczne przezwisko Bobolusa Jurajskiego.

Cóż, pora wracać. Resztę niech dopowiedzą fotografie, niech popracuje wyobraźnia czytelnika.

A co do muzyki…… Hmmmm. Wraz z RODO, muzyka umarła ;-). Słuchajta sobie, czego tam chceta!  


Widok na zachód - Mirów
Spojrzenie na wschód - Bobolice

Skalne teatrum
Sosna w stylu pienińskim
Skalny bunkier lub hełm
Widoczek z paprotką zwyczajną
Jurajski grzbiet
Zamek Bobolice
Jaskinia Stajnia
Tajemnicze skały
Sosny w stylu bonsai

Tekst i foto: Jurek Jurajski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz