Drugim nożem pochodzącym z Bułgarii od firmy Manly, który chciałbym
przedstawić jest model Peak. W
odróżnieniu od opisywanego wcześniej „ starszego brata” jest to nóż składany
(folder).
Manly Peak
występuje w dwóch wersjach klingi – jednoręcznej wyposażonej w otwór do
otwierania i dwuręcznej otwieranej jak scyzoryk, a klinga wykonana może być ze
stali D2 (wersja podstawowa), 154CM lub też proszkowej stali S90V.
Rękojeść wykonana jest z G10, dostępne kolory to :
czarny, pomarańczowy, oraz w kamuflażu pustynnym. Mamy dzięki temu:
·
2 wersje klingi
·
3 kolory rękojeści
·
3 rodzaje stali
Daje nam to razem aż 18 różnych wersji noża do
wyboru! Dodajmy do tego, że w stosunku jakość/cena - nóż ten nie ma w zasadzie żadnej konkurencji ,
podobnie jak model Patriot, gdyż w podstawowej wersji kosztuje on w Polsce około
200zł.
W tym artykule opiszę jedyny posiadany aktualnie przeze mnie
egzemplarz noża – wersję z jednoręcznie
otwieraną klingą wykonaną ze stali D2, z rękojeścią z czarnego G10.
Na początek jak zwykle garść suchych danych
technicznych:
Długość całego noża: 220 mm
Długość klingi: 94 mm
Masa noża : 115g,
Grubość klingi: 2,8 mm
Grubość krawędzi tnącej: ~ 0,4 mm
Nóż wykonany jest bardzo dobrze, wszystkie ostre krawędzie są złagodzone, nic
nie wpija się w dłoń nawet w mocnym chwycie.
Faktura G10 nie jest ani za ostra, ani zbyt gładka, nóż nie razi dłoni,
ani też nie ślizga się w niej, oczywiście w mokrej dłoni jest nieco gorzej, ale
pracować można bez problemu. Odnośnie walorów estetycznych – klinga oraz klips
poddano procesowi „stonewash” co mnie osobiście bardzo się podoba. Spasowanie
klingi z rękojeścią i sprężyną blokady również jest na wysokim (choć nie
najwyższym) poziomie. Rękojeść
wyposażona jest w szkieletowe linersy, skręcona na sześć śrub (3 z każdej
strony). Wszystkie śruby skręcające nóż mają łby imbusowe, a ponadto do noża
dołączone są dwa kluczyki umożliwiające bezproblemową regulację luzów klingi czy też demontaż noża (np. do
czyszczenia).
Projekt samego noża może wielu osobom wydawać się
„zwykły” i „nudny”, ale właśnie w tym tkwi cały jego urok. Nie mamy tu „połamanych”
szlifów, dziwnych kształtów klingi i rękojeści. Mamy zwykły, prosty nóż o
znakomitych walorach użytkowych i bardzo dobrej ergonomii – a dla mnie to jest
najważniejsze.
Odnośnie mechaniki noża – niestety wielbiciele
klikania nie mają tu czego szukać.
Sprężyna blokady back lock pewnie
trzyma nóż w zamkniętej pozycji, a jego otwarcie jest płynne, choć z błyskawiczną szybkością nie ma wiele wspólnego
:). Sama blokada działa bez zarzutu – pewnie blokuje klingę noża w pozycji
otwartej i nie ma przy tym „konstrukcyjnie uwarunkowanego luzu w płaszczyźnie
pionowej” czyli blade-playa. Oś główna
noża wyposażona jest w podkładki wykonane z brązu. W swoim egzemplarzu
dorobiłem dodatkowe podkładki z bardzo cienkiego teflonu, dzięki czemu nóż
otwiera się lżej, nie posiadając przy tym luzów. Sam otwór do otwierania
spełnia swoje zadanie bez problemu – nie ma sfazowanych krawędzi utrudniających
otwieranie, a jednocześnie krawędzie te nie są ostre i nie powodują bólu
kciuka.
Na końcu rękojeści znajduje się klips. Trzyma on nóż
pewnie, można przełożyć go na lewą lub
prawą stronę noża, jednak tylko w pozycji
„tip-up”. Kolejną zaletą tego klipsa
jest bardzo głębokie ułożenie Peaka w kieszeni, co zapewnia dyskrecję przy noszeniu
tego wcale niemałego noża. Właśnie
dzięki wygodzie i dyskrecji noszenia nóż
ten wyparł z mojej kieszeni wiele innych składaków.
Klinga o słusznej długości blisko 100 mm i grubości
niecałych 3 mm posiada pełny płaski szlif i bardzo cienką krawędź tnącą, co
przedkłada się na znakomite właściwości tnące tego noża. Nóż płynie przez każdy cięty materiał –
zarówno w kuchni jak i w pracach EDC czy
terenowych. W kuchni mankamentem może
być nieco zbyt krótka klinga do niektórych zastosowań (np. do krojenia
większych rozmiarów produktów spożywczych), pamiętajmy jednak, że nie jest to
nóż kuchenny. U mnie nóż ten często
pełni funkcję terenowego kuchenniaka, a jednocześnie noża „czystego” –
używanego do przygotowywania posiłków itp. prac. Z racji wąskiego i
szpiczastego czubka trudniej nim niekiedy smarować pieczywo, nie na tyle jednak
by czynność ta była niewykonalna czy przesadnie irytująca. Cienki i szpiczasty
czubek sprawuje się natomiast doskonale
w precyzyjnych pracach oraz przy sprawianiu ryb, choć w tej ostatniej czynności
należy mieć na uwadze trudniejsze
czyszczenie noża w porównaniu ze stałymi ostrzami. Nosząc i używając Peaka należy też pamiętać o
niewielkiej grubości klingi – niecałe 3 mm w najgrubszym miejscu i grubość
płynnie zmniejsza się w kierunku czubka, więc nie jest to zdecydowanie łom.
Klinga wykonana jest ze stali narzędziowej D2 (oznaczenie
1.2379) zahartowanej do 59-61 HRC. Jest to stal o dużej zawartości węgla, a z
racji sporej zawartości chromu uznaje się ją za stal „prawie” nierdzewną. W
przypadku Manly Peak-a wielokrotnie
zaobserwowałem pokrywanie się klingi powierzchniowymi plamkami rdzy (szczególnie
po cięciu cytryny itp. produktów).
Plamki te jednak dość łatwo można usunąć, poza tym ja jestem wyznawcą zasady,
że „używany nóż nie zdąży zardzewieć” :-).
Trzeba mieć jednak na uwadze to, że stal ta nie jest całkowicie
nierdzewna i czasami będzie wymagać pielęgnacji lub pogodzenia się z
przebarwieniami i plamkami na powierzchni klingi.
Nóż trzyma ostrość bardzo dobrze – trzeba naprawdę
sporo pracować by stępić go tak by stracił ostrość roboczą. Nawet ostrość
„goląca” utrzymuje się bardzo długo. Niestety gdy nóż mocno stępi trzeba będzie
włożyć sporo pracy w przywrócenie ostrości. Dlatego w przypadku każdego noża
zalecam regularne delikatne podostrzanie go.
Podsumowując – nóż Manly Peak jest podobnie jak jego
starszy brat –Patriot – poprawnie wykonanym NARZĘDZIEM. U mnie skutecznie
wyparł z kieszeni wszystkie inne składane noże (nie licząc scyzoryków
Victorinoxa, ale to osobny temat ;) ). Z całą stanowczością mogę polecić ten
nóż każdemu, kto traktuje nóż jako narzędzie do cięcia, a nie łom i zabawkę do
klikania i chwalenia się nim na zdjęciach na Fejsie.
Tekst
i foto: Psycho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz