Zainspirowany tekstem „ Włóczęga z Wiktorem” zamieszczonym
na tym blogu http://swoimszlakiem.blogspot.com/2015/04/woczega-z-wiktorem.html postanowiłem napisać parę słów o swoim ulubionym scyzoryku. Nie jest to
porównanie ani konfrontacja z tamtym tekstem, ani jego kontynuacja. Scyzoryków
także nie zamierzam ze sobą porównywać, bo raz że są zupełnie inne, a dwa – oba
są doskonałymi narzędziami ( jak to Victorinoxy) :), a wybór scyzoryka
zabranego w teren, będzie zależał przede wszystkim od indywidualnych
preferencji każdego użytkownika.
Moim ulubionym scyzorykiem „na szlak” ale też i na
co dzień jest model Trailmaster. Posiadam kilka egzemplarzy w różnych wersjach
i postanowiłem napisać o nim parę słów. Na drugim miejscu znajduje się scyzoryk
Victorinox Forester i jako, że różnią się one w zasadzie tylko jednym
narzędziem – tekst ten będzie traktował także o nim.
Scyzoryk Victorinox Trailmaster, występujący także
pod nazwą Trekker, to model o długości 111mm, z klingą blokowaną przy pomocy
blokady linerlock. Na tym samym listku blokady mamy blokowany również otwieracz
do kapsli ze śrubokrętem i narzędziem do ściągania izolacji. Reszta narzędzi to
piłka do drewna, otwieracz do konserw ze śrubokrętem, a z drugiej strony
scyzoryka – szpikulec, oraz śrubokręt krzyżakowy. Alternatywą dla wkrętaka jest
korkociąg występujący w modelul Forester. Ponadto oba scyzoryki posiadają
standardową wykałaczkę i pęsetę. Nie zagłębiam się w opis narzędzi, kto chce
się czegoś dowiedzieć o nich – odsyłam do moich tekstów pt „Mały szwajcarski
przyjaciel” http://swoimszlakiem.blogspot.com/2016/02/may-szwajcarski-przyjaciel.html lub „Victorinoxy w służbie” http://swoimszlakiem.blogspot.com/2016/11/victorinoxy-w-suzbie.html .
Opisywane modele scyzoryka występują w kilku
wersjach, różniących się ostrzem głównym. Mamy więc : scyzoryk z ostrzem gładkim, otwieranym
dwoma rękami (z klasycznym nacięciem pod paznokieć), scyzoryk z ostrzem częściowo ząbkowanym,
otwieranym jedną ręką (z otworem), scyzoryk z ostrzem gładkim, otwieranym
jedną ręką (z otworem) - niestety jest to nieco trudniej dostępna wersja.
Oba scyzoryki występują w różnych
okładzinach – standardowych czarnych z tworzywa, lub też gumowanych, bardziej
chwytnych, lecz niestety nie posiadających miejsca na wykałaczkę i pęsetę.
Każda z opisywanych wariacji występuje zarówno w
modelu Trailmaster jak i Forester, co
umożliwia dopasowanie scyzoryka do swoich potrzeb.
Dlaczego uważam, że ten model Victorinoxa jest
najlepszym narzędziem dla włóczęgi?
Ano dlatego, że ma on najpotrzebniejsze narzędzia, a przy tym nie jest przesadnie gruby, dzięki czemu bardzo wygodnie można trzymać go w ręce, a jego waga nie jest zbyt duża.
Ano dlatego, że ma on najpotrzebniejsze narzędzia, a przy tym nie jest przesadnie gruby, dzięki czemu bardzo wygodnie można trzymać go w ręce, a jego waga nie jest zbyt duża.
Głównym ostrzem możemy bez problemu przygotować posiłek na turystycznym szlaku, możemy nim także zastrugać kijek na kiełbasę, czy zawieszenie na menażkę, wspomóc się przy drobnych naprawach sprzętu. Nosząc go na co dzień przyda się przy otwieraniu paczek, cięciu sznurka, przygotowywaniu kanapek w pracy itp. Bardzo ważną rzeczą jest większa akceptowalność społeczna niż w przypadku noża składanego (foldera) lub też noża ze stałą klingą (fixeda). Wyciągając go wśród ludzi nie będących pasjonatami noży raczej nie spowodujemy sensacji – to jednak „tylko” scyzoryk.
Gdy wybierzemy wersję otwieraną jednoręcznie, to
oprócz tej oczywistej zalety dysponujemy też zazwyczaj ostrzem „combo”, tzn.
częściowo ząbkowanym, a częściowo gładkim. Ząbki na ostrzu znakomicie
sprawdzają się przy cięciu większości materiałów, a przy tym nawet przytępione
tną nieźle. Problemem może być mniej
precyzyjny czubek, a także utrudnione obieranie owoców czy warzyw ze względu na
jednostronny szlif krawędzi tnącej.
Otwieraczem do konserw scyzorykiem możemy też bez
problemu otworzyć puszkę z mielonką/ pasztetem/rybami czy też owocami – nadal
można spotkać puszkę bez zawleczki do
otwierania. Mamy też do dyspozycji bardzo solidny otwieracz do kapsli, którym
otworzymy butelkę ze złocistym napojem lub oranżadą :-) a ponadto otwieracz ten
pełni funkcję mini łomu, przydatną np. przy podważaniu kawałka kory.
Szpikulec może się przydać do napraw sprzętu, wykonania
otworu w jakimś materiale (np. celem przewleczenia linki). Natomiast śrubokręt
krzyżakowy przydatny będzie przy naprawach niektórych sprzętów, czy też np
wymianie baterii. Nada się też jako pomoc w rozplątywaniu węzłów – taki
zaimprowizowany marszpikel . Natomiast
jeżeli wybierzemy wersję z korkociągiem (model Forester) to oprócz
standardowego zastosowania związanego z otwieraniem wina, dysponujemy
niewielkim śrubokrętem „okularowym” wkręcanym w korkociąg.
Mój scyzoryk towarzyszy mi od kilku lat, był ze mną
na niejednym wypadzie terenowym – i dłuższym i krótszym i nigdy mnie nie
zawiódł. Towarzyszył mi też dwukrotnie podczas eksploracji Strefy
Czarnobylskiej o której to wyprawie pisałem tutaj http://swoimszlakiem.blogspot.com/2016/11/czarnobylska-zona.html . Tak naprawdę jedynym narzędziem,
którego mi w nim brakuje to nożyczki, dlatego też uzupełniam go przeważnie
malutkim scyzorykiem Victorinox Classic, lub nieco większym modelem Compact (91mm).
W zasadzie jedyny problem jaki mam z tym
scyzorykiem, to który egzemplarz ze sobą zabrać :-)
tekst i foto: Psycho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz