wtorek, 28 października 2014

Wycieczka w okolice Gorzkowa czyli nieznane oblicze Jury


Jura Krakowsko-Częstochowska kojarzy się nam zazwyczaj z rozsłonecznionym błękitnym niebem, białymi wapiennymi skałami i historycznymi zamkami na szlaku Orlich Gniazd. Tymczasem 25 kilometrów na południowy wschód od Częstochowy znajdziemy całkiem inne, nieznane oblicze tej krainy. To mroczny świat tajemniczych leśnych wąwozów, wyrzeźbionych w gliniastej glebie przez deszczową wodę. W Sieci znajdziemy niewiele wzmianek na ich temat, dzięki temu turystów tam jak na lekarstwo, tylko prawdziwi miłośnicy Jury i miejscowi znają tajemnicę tych stron. Zna ją także nasza ekipa i oto chcemy się nią z Wami podzielić. Obiecajcie jednak, że uszanujecie piękno tych wąwozów i zostawicie je nienaruszone Matce Naturze i tym, co przyjdą po Was podziwiać te fascynujące miejsca.
Nasza wycieczka prowadzi pętlą o długości około 10 kilometrów. Niby niewiele, ale teren jest momentami dość trudny. Zaczynamy i kończymy w miejscowości Gorzków Stary, położonej między Złotym Potokiem a Niegową. Na początek praktyczna uwaga: 200 metrów przed końcem wsi (licząc od strony drogi Złoty Potok – Niegowa) znajdziemy wiejski sklep, w którym mamy ostatnią szansę na uzupełnienie zapasów. Idziemy do końca asfaltowej wiejskiej drogi i za ostatnimi zabudowaniami skręcamy w prawo ścieżką prowadzącą na południe. Po lewej stronie towarzyszy nam częściowo porośnięte lasem pasmo wzgórz, z których najwyższe nosi nazwę Damiak. Nasza ścieżka stopniowo coraz bardziej wcina się w teren, aż w końcu zmienia się w wąwóz o nazwie pożyczonej od wspomnianego wzgórza. Po większych opadach spora jego część przypomina sadzawkę, którą trzeba ominąć idąc pochyłymi i śliskimi zboczami.


 

Po przejściu wąwozu natrafiamy na widoczny po lewej ostaniec o wdzięcznej nazwie Koci Łeb. Mijamy go i po około 150 metrach skręcamy w prawo czyli na zachód, w mało widoczną ścieżkę, która zaprowadzi nas do wąwozu Tarnówki. Po drodze mijamy niewielki jar po prawej, gdzie romantycy mogą wzruszyć się widokiem dwóch splecionych w uścisku drzew.
Szeroka ścieżka stopniowo pnie się w górę przeistaczając się we wspomniany wąwóz Tarnówki. Warto zwrócić uwagę na bogatą roślinność porastającą zbocza wąwozu, która w pełni korzysta z urodzajnej i stale wilgotnej gleby.



Pod koniec wąwozu teren wznosi się jeszcze bardziej, aż dochodzimy do drogi z Niegowej do Złotego Potoku. Na wszystkie strony rozciąga się wspaniała panorama Jury dając nam znakomitą okazję do „cyknięcia” niezapomnianych fotek. 




Kierujemy się szosą w prawo, oczywiście idąc jej lewą stroną. Po niecałych 450 metrach od zakrętu szosy musimy pilnie wypatrywać po lewej stronie ścieżki. Początkowo prowadzi ona ukosem w lewo, lekko cofając nas z powrotem, ale wkrótce potem ostro skręca w prawo, na północ. Ścieżka prowadzi cały czas w dół, aż dochodzimy do poprzecznej doliny. Skręcamy w jej lewe ramię i wkrótce dochodzimy do ściany zarośli, której środkiem prowadzi bezimienny wąwóz. Jest on najdłuższy z wąwozów na naszej trasie, liczy sobie bowiem przeszło kilometr. Jest także najmniej znany i przez to nieczęsto odwiedzany, sądząc po bujnie zarastającej go roślinności. Miejscami trzeba się dosłownie przedzierać przez gąszcz ostów i pokrzyw o wiele wyższych od człowieka. Jak wszystkie wąwozy w tej okolicy i ten jest dziełem wody, rzeźbiącej koryto okresowego potoku w gliniastym podłożu. 




Po przejściu wąwozu dochodzimy do Gorzkowa Nowego. Zabudowa jest bardzo zwarta, więc żeby dostać się do drogi musimy przejść przez czyjeś podwórko. Następnie kierujemy się drogą w prawo. Po przejściu około 250 metrów trzeba skręcić w lewo (na północ) ścieżką w luce między domami. Jeśli jednak ktoś chciałby się pokrzepić, to kolejne 250 metrów dalej jest sklep. Tak czy inaczej wspomniana ścieżka doprowadzi nas po kilkuset metrach polami znowu do drogi na Złoty Potok. Przekraczamy ją i kierując się na północny wschód dochodzimy ścieżką do wsi Góry Gorzkowskie. Tak naprawdę wieś składa się tylko z kilku domów rozsiadłych po prawej stronie gruntowej drogi, ale za to jest wielce urokliwa. Dochodzimy do małego rozstaju dróg przed lasem szumiącym po lewej, i skręcamy w prawo czyli na południe w lukę między domami. Wąską ścieżką wspinamy się w stronę lasu, a potem idziemy w lewo wzdłuż jego ściany. Wkrótce potem ścieżka wprowadza nas do lasu, ale zanim tam wejdziemy warto się odwrócić by obejrzeć rozciągający się przed nami zachwycający dywan pól i lasów.





Rychło ścieżka kieruje się w prawo, wraz z nią wychodzimy na otwartą przestrzeń i idziemy na zachód grzbietem łagodnego wzgórza. Podziwianie widoków nie trwa jednak długo, bo oto po lewej pojawiają się gęste zarośla kryjące wąwóz Międzygórze. Wejście do niego nie jest łatwe, bo trzeba przedrzeć się przez splątaną roślinność, a potem zejść stromą ścianą, ale warto. Ten wąwóz nie jest najdłuższy czy najdzikszy spośród dziś obejrzanych, jednak jest chyba najciekawszy. Ma liczne boczne odgałęzienia, a jego pogrążona w mroku, zarośnięta mchem i paprociami czeluść nasuwa porównania do dawno minionych epok geologicznych. Niejeden wędrowiec zacznie się rozglądać za jakimiś prehistorycznymi bestiami i mimo woli ściszy głos, by ich nie zbudzić. Krwiożerczy Tyrannosaurus rex raczej nam nie grozi, ale trzeba zachować czujność bo wąwóz jest często odwiedzany przez dziki, zażywające w nim zdrowotnej kąpieli w błocie. Ostrożność ta zostanie nagrodzona bezpiecznym dobrnięciem do wylotu wąwozu w miejscu, w którym zaczęliśmy naszą wycieczkę.





Mapka wyprawy





Wiktor Lekney