czwartek, 21 czerwca 2018

Idealny scyzoryk dla wędrowca


Zainspirowany tekstem „ Włóczęga z Wiktorem” zamieszczonym na tym blogu http://swoimszlakiem.blogspot.com/2015/04/woczega-z-wiktorem.html postanowiłem napisać parę słów o swoim ulubionym scyzoryku. Nie jest to porównanie ani konfrontacja z tamtym tekstem, ani jego kontynuacja. Scyzoryków także nie zamierzam ze sobą porównywać, bo raz że są zupełnie inne, a dwa – oba są doskonałymi narzędziami ( jak to Victorinoxy) :), a wybór scyzoryka zabranego w teren, będzie zależał przede wszystkim od indywidualnych preferencji każdego użytkownika.

Moim ulubionym scyzorykiem „na szlak” ale też i na co dzień jest model Trailmaster. Posiadam kilka egzemplarzy w różnych wersjach i postanowiłem napisać o nim parę słów. Na drugim miejscu znajduje się scyzoryk Victorinox Forester i jako, że różnią się one w zasadzie tylko jednym narzędziem – tekst ten będzie traktował także o nim.

Scyzoryk Victorinox Trailmaster, występujący także pod nazwą Trekker, to model o długości 111mm, z klingą blokowaną przy pomocy blokady linerlock. Na tym samym listku blokady mamy blokowany również otwieracz do kapsli ze śrubokrętem i narzędziem do ściągania izolacji. Reszta narzędzi to piłka do drewna, otwieracz do konserw ze śrubokrętem, a z drugiej strony scyzoryka – szpikulec, oraz śrubokręt krzyżakowy. Alternatywą dla wkrętaka jest korkociąg występujący w modelul Forester. Ponadto oba scyzoryki posiadają standardową wykałaczkę i pęsetę. Nie zagłębiam się w opis narzędzi, kto chce się czegoś dowiedzieć o nich – odsyłam do moich tekstów pt „Mały szwajcarski przyjaciel” http://swoimszlakiem.blogspot.com/2016/02/may-szwajcarski-przyjaciel.html lub „Victorinoxy w służbie” http://swoimszlakiem.blogspot.com/2016/11/victorinoxy-w-suzbie.html .

Opisywane modele scyzoryka występują w kilku wersjach, różniących się ostrzem głównym. Mamy więc : scyzoryk z ostrzem gładkim, otwieranym dwoma rękami (z klasycznym nacięciem pod paznokieć), scyzoryk z ostrzem częściowo ząbkowanym, otwieranym jedną ręką (z otworem), scyzoryk z ostrzem gładkim, otwieranym jedną ręką (z otworem) - niestety jest to nieco trudniej dostępna wersja.

      Oba scyzoryki występują w różnych okładzinach – standardowych czarnych z tworzywa, lub też gumowanych, bardziej chwytnych, lecz niestety nie posiadających miejsca na wykałaczkę i pęsetę.
Każda z opisywanych wariacji występuje zarówno w modelu Trailmaster jak i Forester, co  umożliwia dopasowanie scyzoryka do swoich potrzeb.

Dlaczego uważam, że ten model Victorinoxa jest najlepszym narzędziem dla włóczęgi?
Ano dlatego, że ma on najpotrzebniejsze narzędzia, a przy tym nie jest przesadnie gruby, dzięki czemu bardzo wygodnie można trzymać go w ręce, a jego waga nie jest zbyt duża.

Głównym ostrzem możemy bez problemu przygotować posiłek na turystycznym szlaku, możemy nim także zastrugać kijek na kiełbasę, czy zawieszenie na menażkę,  wspomóc się przy drobnych naprawach sprzętu. Nosząc go na co dzień przyda się przy otwieraniu paczek, cięciu sznurka, przygotowywaniu kanapek w pracy itp. Bardzo ważną rzeczą jest większa akceptowalność społeczna niż  w przypadku noża składanego (foldera) lub też noża ze stałą klingą (fixeda). Wyciągając go wśród ludzi nie będących pasjonatami noży raczej nie spowodujemy sensacji – to jednak „tylko” scyzoryk.

Gdy wybierzemy wersję otwieraną jednoręcznie, to oprócz tej oczywistej zalety dysponujemy też zazwyczaj ostrzem „combo”, tzn. częściowo ząbkowanym, a częściowo gładkim. Ząbki na ostrzu znakomicie sprawdzają się przy cięciu większości materiałów, a przy tym nawet przytępione tną nieźle.  Problemem może być mniej precyzyjny czubek, a także utrudnione obieranie owoców czy warzyw ze względu na jednostronny szlif krawędzi tnącej.

Podczas terenowej włóczęgi bardzo przydatnym narzędziem będzie też piłka do drewna, którą bez problemu utniemy gałęzie – na przykład  celem wykonania kija do podpierania się, czy też po prostu odcięcia kawałka drewna  z którym nie poradzi sobie główne ostrze, lub też nie będziemy w stanie go złamać.

Otwieraczem do konserw scyzorykiem możemy też bez problemu otworzyć puszkę z mielonką/ pasztetem/rybami czy też owocami – nadal można spotkać  puszkę bez zawleczki do otwierania. Mamy też do dyspozycji bardzo solidny otwieracz do kapsli, którym otworzymy butelkę ze złocistym napojem lub oranżadą :-) a ponadto otwieracz ten pełni funkcję mini łomu, przydatną np. przy podważaniu kawałka kory.

Szpikulec może się przydać do napraw sprzętu, wykonania otworu w jakimś materiale (np. celem przewleczenia linki). Natomiast śrubokręt krzyżakowy przydatny będzie przy naprawach niektórych sprzętów, czy też np wymianie baterii. Nada się też jako pomoc w rozplątywaniu węzłów – taki zaimprowizowany marszpikel .  Natomiast jeżeli wybierzemy wersję z korkociągiem (model Forester) to oprócz standardowego zastosowania związanego z otwieraniem wina, dysponujemy niewielkim śrubokrętem „okularowym” wkręcanym w korkociąg.

Mój scyzoryk towarzyszy mi od kilku lat, był ze mną na niejednym wypadzie terenowym – i dłuższym i krótszym i nigdy mnie nie zawiódł. Towarzyszył mi też dwukrotnie podczas eksploracji Strefy Czarnobylskiej o której to wyprawie pisałem tutaj http://swoimszlakiem.blogspot.com/2016/11/czarnobylska-zona.html . Tak naprawdę jedynym narzędziem, którego mi w nim brakuje to nożyczki, dlatego też uzupełniam go przeważnie malutkim scyzorykiem Victorinox Classic, lub nieco większym modelem Compact (91mm).

W zasadzie jedyny problem jaki mam z tym scyzorykiem, to który egzemplarz ze sobą zabrać :-)






tekst i foto: Psycho