sobota, 23 lutego 2019

Klucząc i błądząc w krainie kraterów


Wędrując z Kluczy - swoim szlakiem - możemy, klucząc i błądząc napotkać różne, często zaskakujące ciekawostki. Nie zwracając uwagi na trasę i cel ruszamy więc w las. Gdzieś za tym lasem kryje się obietnica przygody. A może wcześniej – czemu nie? Jest pełnia lata, można więc oddać się błogiej wędrówce. W tej sytuacji pobłądzimy sobie trochę, bo gdzieś tam w oddali rozpościera się jedyna polska pustynia – Pustynia Błędowska. Już na początku wędrówki znajdujemy poszlakę sugerującą możliwość dotarcia na obszar wyschniętych piasków – suche koryto rzeki! To może być dobry trop. Idźmy! A wokół cisza i odludzie, takie pustkowia. A przecież największe pustkowie – Pustynia, dopiero przed nami. Jednak piaszczyste dno koryta rzeczki świadczy, że życie nadal tu trwa, tylko, jak to na pustyni, organizmy żywe poszukują wody. Z tego powodu całe dno pokryte jest licznymi tropami zwierząt. Znajdujemy jednak fatalny w skutkach efekt zaniku wody. Oto na środku rzeki leży wyschnięta ryba, zapewne piskorz. Nie przetrwał, nie znalazł ratunku chociażby w ostatnim oczku wodnym, oddalonym o kilkadziesiąt metrów. Idziemy dalej, jednak miejscami powalone drzewa tak bardzo przegradzają wyschnięty strumień, że korzystniej jest wrócić na spieczone piaski prowadzące w kierunku pustyni. Jeszcze kilkaset metrów i rozpościera się morze piasku. To północna część Pustyni Błędowskiej. Dobrze mieć tu ze sobą coś do picia, bo skwar potrafi być solidny. Te polodowcowe piaski zaczęły już mocno zarastać lasem sosnowym, ale ostatnimi czasy zostały oczyszczone z zarośli, w ramach unijnego projektu. Możemy tu trochę się posmażyć w pełnym słońcu, jednak już wkrótce jakiś cień jest naszym marzeniem. Na skraju pustyni znajdujemy wytrzymałe suchorośla – trawę szczotlichę siwą i porost, gatunek chrobotka. 

Uważny obserwator zauważy na powierzchni piasku intrygujące, choć malutkie kratery. Niby nic, piaszczyste dołki, a tymczasem to pułapki jakby rodem z horroru! Na ich dnie, ukryty pod piaskiem, czuwa seryjny zabójca – mrówkolew, czyli drapieżna larwa owada należącego do sieciarek. To on jest budowniczym tych kraterów. Czuwa na dnie, zakopany w piasku, a gdy do dołka wejdzie lub wpadnie ofiara, najczęściej mrówka, błyskawicznie chwyta ją swoimi potężnymi żuwaczkami i następnie wysysa ciało ofiary. Jak widać, wyobraźnia świata przyrody nie zna granic.

Opisane przed chwilą kraterki są zagrożeniem tylko dla drobnych bezkręgowców. Tymczasem wracając przez las napotykamy najprawdziwsze, potężne kratery! Okazuje się, że to powstałe całkiem niedawno, bo przed kilkoma latami, zapadliska terenowe. Oj, oby coś takiego nie powstało w tej chwili, pod naszymi nogami, bo skutek mógłby być makabryczny – w zapadliskach spokojnie zmieściłby się cały dom. Efekt widoczny jest na fotografii – do zapadliska osunął się las z drzewami i krzakami. Co mogło być przyczyną tak wielkich zapadlisk? Biorąc pod uwagę to, gdzie się znajdujemy – skraj tzw. Jury, czyli wyżyny zbudowanej z wapiennych skał, obstawiałbym naturalne zapadnięcie się podziemnych jaskiń, powstałych w wyniku procesów krasowych, a nie np. działalność wydobywczą górnictwa, które tu raczej nie sięgało. Tak czy owak, lepiej się stąd ewakuować, by nie skończyć marnie, jak jakaś mróweczka.

A czemuż to nie podjęliśmy wędrówki z jakąś karawaną, aż do Błędowa? Nie jest to takie łatwe, ani oczywiste, ponieważ ta część Pustyni jest obecnie poligonem lotniczym wojsk desantowych, więc nagle mogłoby nam spaść coś-niecoś na głowę!

Stare podania mówią, że przed laty, gdy ten obszar piaszczystych wydm był naprawdę rozległy, zdarzały się czasem zjawiska fatamorgany. Jednak obraz uchwycony na ostatniej fotografii zdaje się zaświadczać, że jakieś miraże, czy omamy wzrokowe występują tam nadal. Bo, cóż to - jeździec? W pełnym galopie na środku pustyni? Niechybnie to fatamorgana!

Pustynna rzeka
Tropy zwierząt
Krajobraz pustynnieje
Resztka wody

Wyschnięty piskorz
Droga na pustynię
Jest pustynia
Pustynna roślinność - chrobotek
Pustynne kratery
Pułapka mrówkolwa
Inny krater - zapadlisko krasowe
Fatamorgana ?
Tekst i foto: Jurek Jurajski