środa, 25 czerwca 2014

Gerber E-Z Out S30V: nóż uniwersalny

Jakiś czas temu mój przyjaciel był świadkiem wypadku samochodowego, a następnie ratował ofiary aż do przyjazdu straży pożarnej i pogotowia. W jego relacji szczególnie zaciekawiło mnie to, że pasy bezpieczeństwa zablokowały się pod wpływem uderzenia i musiał je ciąć, żeby wyciągnąć poszkodowanych pasażerów z zagrożonego eksplozją benzyny samochodu. Pod wpływem jego opowieści uznałem, że w trosce o bezpieczeństwo moje i mojej rodziny muszę kupić nóż ratowniczy.
Typowym elementem takiego noża jest klinga z ułatwiającym cięcie pasów ząbkowanym ostrzem, często o sierpowatym kształcie lub z ostrzem typu recurva, z bezpiecznie zaokrąglonym czubkiem. Jednak taka klinga niezbyt nadaje się do codziennych zadań, a nie ma raczej sensu nosić na co dzień dwóch noży. W tej sytuacji postanowiłem kupić bardziej uniwersalny nóż z ostrzem typu combo czyli częściowo ząbkowany. Wkrótce na jednym z portali aukcyjnych wpadł mi w oko nóż znanej amerykańskiej firmy Gerber o skomplikowanej nazwie E-Z Out DPSF Lockback Folder 3.50" S30V Black Combo Edge Blade. Poczytałem o nim co nieco w Sieci i uznałem, że spełni moje oczekiwania. Znany producent, dobra stal i bardzo przystępna cena zadecydowały o szybkim zakupie.
Klika dni później trzymałem już Gerbera w ręku. A oto jego dane techniczne. Wymiary: waga 79 g, długość otwartego 19,8 cm, złożonego 11,5 cm, klinga długość 8,9 cm (w tym ostrze 7,5 cm), grubość 2,5 mm. Materiały: klinga stal S30V, rękojeść zytel (nylon zbrojony włóknem szklanym) z wstawkami z termoplastycznej gumy polimerowej o nazwie kraton. Blokada: back-lock.
Nóż jest cały czarny co nie jest cechą typowego noża ratowniczego, ale klinga ma to, co trzeba czyli częściowo ząbkowane ostrze i dość bezpieczny czubek. Podczas otwierania i zamykania lekko blokuje się w pozycji 90 stopni do rękojeści, co dodatkowo zwiększa bezpieczeństwo używania noża. Łezkowaty otwór w klindze umożliwia jej otwarcie jedną ręką, co ma duże znaczenie szczególnie w sytuacjach awaryjnych. Gumowata rękojeść zapewnia dobry chwyt, a mocny klips gwarantuje, że nóż nie wypadnie z kieszeni nawet podczas dachowania samochodu. Brak co prawda zbijaka do wybijania szyb, ale z pewnością można to zrobić solidnym, lekko spiczastym czubkiem klingi. Blokada trzyma bardzo pewnie, co zdecydowanie podnosi komfort użytkowania noża.

Użytkuję Gerbera od ponad roku, ale na szczęście nie było mi dane sprawdzić jego walorów ratowniczych w warunkach „bojowych”. Póki co służy mi wyłącznie jako nóż codziennego użytku, tzw. EDC i w tej roli spisuje się znakomicie. Przede wszystkim jest lekki i praktycznie nie czuć go w kieszeni. Mocną stroną Gerbera jest ergonomia: nawet dłuższa praca nim nie męczy, a łopatkowata klinga dobrze sprawuje się tak w gospodarstwie domowym, jak i na szlaku. Stal łatwo się ostrzy a wolno tępi, jest też niewrażliwa na pot i wilgoć. Ząbki bardzo dobrze radzą sobie nie tylko z materiałami włóknistymi, ale również z drewnem oraz plastikiem. Nie odczuwam braku typowego spiczastego czubka, w każdym razie bez większych problemów da się Gerberem wypatroszyć rybę, a za rzeźbienie w drewnie się nie zabieram ;-). Jedynym dyskusyjnym elementem konstrukcji noża jest według mnie oś główna (pivot) mocująca również klips, skręcana na dziwne śruby zamiast często spotykanych torxów. Nie jest to jednak wielki problem, bo da się ją dokręcić od biedy nawet zwykłymi kombinerkami. Malkontent zauważyłby jeszcze, że klips jest jednopozycyjny ale mnie to nie przeszkadza, bo zazwyczaj noszę foldery w kieszeni w takiej pozycji, jaką wymusza konstrukcja Gerbera.
W sumie jestem bardzo zadowolony z posiadania tego noża. Aktualnie nie ma go już w ofercie producenta, ale można go jeszcze dostać u niektórych dystrybutorów oraz oczywiście na rynku wtórnym. Polecam go wszystkim, którzy za niewielkie pieniądze chcą mieć nóż z dobrych materiałów, a przy tym naprawdę uniwersalny. Nikomu nie życzę konieczności użycia Gerbera w roli noża ratowniczego, ale jak powiadają „lepiej dmuchać na zimne” i dlatego warto mieć przy sobie tą bardzo udaną konstrukcję.





                                                                                                      

Wiktor Lekney



poniedziałek, 2 czerwca 2014

Gerber Gator - nóż dla trampa

W poszukiwaniu idealnego foldera na włóczęgę zwróciłem uwagę na produkt firmy Gerber, model Gator. Jest to nóż produkowany od dość dawna bo jego debiut miał miejsce na początku lat 90. Wydawałoby się więc, że jest dobrze znany polskim nożofanom ale w rodzimej Sieci nie znajdujemy na jego temat właściwie żadnych opinii. A szkoda bo jest to nóż wyjątkowo ciekawy z powodu nieszablonowej konstrukcji i materiałów. Dostępne są różne wersje, różniące się głównie stalą klingi (154 CM i 420 HC) oraz detalami budowy.

O zakupie Gatora myślałem już od dłuższego czasu ale zawsze przegrywał konkurencję z innymi nożowymi „niesłychanymi” okazjami. Kilka miesięcy temu trafiła mi się jednak niedrogo używka w dobrym stanie, wersja ze stali 154 CM. Oto garść technicznych szczegółów (pomiary własne): waga 124 g, długość całkowita 21,5 cm, zamknięty12,5 cm, klinga drop-point, szlif pełny płaski, długość klingi 9,5 cm w tym KT 8,5 cm (w linii prostej), wysokość klingi max. 2,9 cm, grubość klingi max. 3 mm, blokada back lock, rękojeść - tworzywo o nazwie Santoprene, grubość rękojeści max. 2 cm, pochwa - cordura. Rękojeść jest na całej długości wzmocniona niepełnymi linersami.

Noże firmy Gerber cieszą się raczej dobrą opinią w kwestii jakości, w każdym razie mój egzemplarz wykonany jest starannie. Szlify położone są przyzwoicie, blokada trzyma pewnie, nic nie wystaje ani nie uwiera. Klinga jest skręcana na torxy więc jest możliwość regulacji bocznego bladeplaya. W wyglądzie noża zwraca uwagę przede wszystkim brak w klindze jakiegokolwiek elementu do otwierania typu nacięcie pod paznokieć, kołek czy dziura. Z kolei rękojeść nie ma klipsa i wszystko to powoduje, że początkowo patrzymy na nóż z pewnym sceptycyzmem. Jednak te braki wynikają z filozofii konstrukcji podporządkowanej specyficznemu przeznaczeniu Gatora. To nie jest fighter, EDC ani tym bardziej gentleman folder o miejskim rodowodzie. To nóż do lasu i ogólnie na włóczęgę, którego błyskawiczne wydobycie i otwarcie nie jest potrzebne. Potrzebna jest za to solidna klinga z dobrej, najlepiej nierdzewnej stali i rękojeść umożliwiająca pewny chwyt i wielogodzinną pracę bez zmęczenia. Żeby sprawdzić czy Gator dysponuje tymi atutami bierzemy go zatem do ręki i wtedy zaczynamy rozumieć co to znaczy naprawdę doskonały chwyt. Pękata rękojeść idealnie układa się w dłoni a pokrywający ją sprężysty Santoprene o fakturze przypominającej skórę aligatora (stąd nazwa noża) dosłownie przykleja się do ręki. Nieważne czy ta ręka jest spocona, zatłuszczona, pokryta rybim śluzem czy w rękawiczce - Gator siedzi w niej jak przyspawany. Wycięcie na spodzie rękojeści od strony klingi tworzy rodzaj jelca i daje pewność, że palce nie zsuną się na ostrze. Z kolei wygięta końcówka pozwala wygodnie ją ująć i bezpiecznie użyć noża do rąbania, jeśli ktoś sobie tego koniecznie życzy. Warto dodać, że właśnie za tą rewelacyjną rękojeść Gerber Gator otrzymał w 1991 tytuł Innovative Knife of Year przyznany przez Blade Magazine. Zachwyceni ergonomią rękojeści przyglądamy się klindze i po chwili okazuje się, że brak kołka czy dziury nie jest żadną przeszkodą w jej otwarciu jedną ręką. Użytkownicy obdarzeni bardziej chwytnymi palcami mogą zrobić to opierając kciuk o wystający fragment klingi, mniej manualni po prostu wytrząsając ją ruchem podobnym do trzaskania batem. Przy odrobinie wprawy Gator otwiera się tym sposobem prawie z szybkością automatu. Przy okazji: teoretyczny brak możliwości otwarcia jedną ręką umożliwia używanie go w krajach, gdzie noże one-hand są zabronione. Wróćmy jednak do oględzin klingi. Ma piękny, wydatny brzuszek i jest stosunkowo wysoka, przy czym na 1/3 długości od strony czubka jest odrobinę wyższa niż przy nasadzie, co daje funkcjonalnie efekt mini-recurvy. Kształtem przypomina mi nessmuka, a więc nóż o typowo leśno-wyprawowym zastosowaniu, co moim zdaniem nie jest przypadkowym podobieństwem. 

Dołączona do noża solidna, cordurowa pochwa ma prostą ale przemyślaną konstrukcję wpisującą się w ogólną filozofię Gatora. Posiada klapkę zamykaną na szeroki rzep, co zapewnia bezpieczny transport noża: nie można go zgubić nawet po niespodziewanej przewrotce, która w terenie zawsze może się wydarzyć. Z kolei po otwarciu pochwy nóż wystaje na tyle, że umożliwia to jego łatwe wydobywanie i chowanie. Mocna, starannie przyszyta szlufka pozwala na zawieszenie pochwy na szerokim pasie typu wojskowego. Można oczywiście nosić Gatora po prostu w kieszeni ale wskazana jest jakaś obszerniejsza bo gumowaty Santoprene jest czepliwy jak bluszcz i bardzo utrudnia wkładanie czy wyjmowanie noża np. z wąskiej kieszeni jeansów. Nie jest to jednak wada tylko konsekwencja znakomitej przyczepności tego tworzywa.

Teraz nieco wrażeń z użytkowania Gatora. Przy wszystkich swoich zaletach oraz mocarnym wyglądzie jest to nóż zaskakująco lekki, lżejszy niż RAT 1. Dzięki genialnej rękojeści praca nim to prawdziwy komfort wynikający z poczucia całkowitego panowania nad nożem. Znakomita efektywność pracy to w równej mierze zasługa wspaniałej klingi. Wspomniane wcześniej „nessmukowate” szczegóły jej konstrukcji w połączeniu z pełnym płaskim szlifem powodują, że aż chce się tym nożem ciąć, dłubać, skrobać, smarować itd. Długość klingi wydaje mi się optymalna dla większości prac kuchenno-obozowych. Nie wiem na ile Gator sprawdziłby się w roli noża myśliwskiego ale ryby oprawia się nim bardzo wygodnie, w czym duża zasługa tak chwalonej przeze mnie chwytnej rękojeści. Brak kołka czy dziury w klindze oraz jej łopatkowaty kształt znakomicie ułatwia smarowanie chleba i mieszanie herbaty, zupki czy gulaszu. Z zastosowaniem jej jako łyżki do spożywania tego ostatniego trzeba jednak uważać bo 154 CM w wykonaniu Gerbera dłuuugo trzyma ostrość. Do tej pory podostrzałem Gatora ledwo parę razy, choć do jego standardowych zajęć należy między innymi przerabianie puszki po piwie na garnek do gotowania wody na ognisku. Ostrzenie jest łatwe bo stal nie jest wysoko zahartowana. Wynikającą stąd dodatkową zaletą jest brak tendencji do wyszczerbień krawędzi tnącej. Myślę, że jest to jeszcze jeden przejaw ogólnej koncepcji Gatora jako noża, którego podstawową cechą jest niezawodność.

Trudno mi znaleźć przykład foldera o podobnym przeznaczeniu ale lepszych walorach. Moim zdaniem sławny RAT 1 przegrywa z nim w każdej konkurencji, lepszy jest tylko w tym, że ma otwartą, łatwą do czyszczenia konstrukcję. Endura mimo, że znalazła się w pierwszej dziesiątce niedawno przeprowadzonego rankingu noży użyteczno – taktycznych ma według mnie zdecydowanie mniej użytkowy kształt klingi i niezbyt wygodną rękojeść. Z kolei M21-04 jest z pewnością bardziej pancerny ale za to o wiele cięższy a jego chwyt w porównaniu z „aligatorową skórą” mojego faworyta jest po prostu żaden. 

Podsumowując: z czystym sumieniem mogę polecić nóż Gerber Gator 154 CM ludziom lasu i szlaku, którzy docenią jego wspaniałą ergonomię i trwałość. Za stosunkowo niewielkie pieniądze dostajemy nóż, który przez długie lata będzie niezawodnym towarzyszem naszych wypraw. 

Na koniec zdjęcie Gatora w jego "naturalnym środowisku".

                                                                                                          

Wiktor Lekney