niedziela, 20 lutego 2022

Wycieczka: Julianka – Sieraków – Stawy Krasianów - Julianka

 

Zawsze jest pora na ciekawe, krótsze lub dłuższe wędrówki. Kilkugodzinny marsz z lekkim wyposażeniem jeszcze nikomu nie zaszkodził. Ruszamy więc! Z małej stacji kolejowej w Juliance (na trasie do Kielc) kierujemy się na południe, licząc, że nogi poniosą nas na tyle szybko, by zdążyć wrócić na przedwieczorny pociąg powrotny. Liczymy też na pokaźną porcję atrakcji, więc nie zwlekając ruszamy przed siebie.

Zaledwie wstępujemy do lasu, a już wita nas swymi czystymi wodami rzeka Wiercica. Wokół panuje atmosfera pełnej wrześniowej sielanki – ciepłe promienie słońca przeplatają się z plamami cienia pochodzącego od liści drzew. Jednak pośród tej idylli zauważamy niestety niepokojące zjawisko przyrodnicze.  Oto nad nurtem rzeki rozpościera swe liście młode drzewko kasztanowca zwyczajnego, które, pomimo oddalenia od innych drzew tego gatunku, jest silnie porażone przez gąsienice motyla szrotówka kasztanowcowiaczka. Gąsienice te żerują na liściach kasztanowca, ryjąc w nich kanały, przez co powodują zbrązowienie liści, ich wcześniejsze opadanie oraz ogólne osłabienie drzewa.

Po chwili zadumy nad trudnym losem sympatycznych kasztanowców, atakowanych przez swego motylego prześladowcę (który, przybywając z południa Europy, błyskawicznie rozprzestrzenił się w Polsce na przełomie XX i XXI wieku), ruszamy do kolejnej pobliskiej atrakcji – głębokiego starego kamieniołomu wapienia koło miejscowości Sygontka. Dalej, po wdrapaniu się stromym zboczem kamieniołomu na szczyt, mamy możliwość obserwacji okolicy we wszystkich kierunkach. Nie namyślając się zbyt długo, ruszamy w kierunku smażalni ryb pod lasem. Warto bowiem skorzystać z lokalnej oferty i zamówić sobie grillowanego pstrąga z tutejszych stawów. Po takiej uczcie, czując nadal „niebo w gębie”, można ruszyć przez las dalej.

Łudziliśmy się nadzieją na uzbieranie choćby garści grzybów, jednak okazy spotkane po drodze  nie nadawały się do spożycia. Były za to bardzo fotogeniczne - jak to muchomory. Taka sytuacja szybko poprawiła nam humory! Bardzo  zadowoleni z przebiegu wędrówki, dochodzimy do położonych w środku lasu stawów „Krasianów”, a tam cisza i spokojna tafla wody, po której wiosłuje sobie cała rodzina łabędzi niemych. Takim to dobrze! My jednak musimy utrzymać dobre tempo marszu, dlatego po obfotografowaniu wszystkich większych atrakcji, ruszamy dalej. Prowadzą nas piękne leśne aleje – impuls do uchwycenia obiektywem aparatu tradycyjnego „motywu drogi”. Prowadź nas drogo, a bystro, bo punktualny pociąg linii kielecko – częstochowskiej nie będzie czekał na maruderów! Gdybyż tak rozkład jazdy stacji Julianka obfitował częstszymi odjazdami, byłoby łatwiej zaplanować i zrealizować przyjemną wycieczkę. Z drugiej strony grzechem byłoby też narzekać – wszak godzinka spędzona nad michą świeżej, lokalnej rybki, nijak nie może być uznana za stratę czasu. Nieprzesadnie mocno wyciągając nogi, zostawiamy za sobą najładniejsze motywy drogi i z dość solidnym zapasem czasu wchodzimy na peron stacji Julianka. Dziś nie chcemy, by zastał nas mrok. W łagodnych promieniach słońca wkrótce odjeżdżamy w siną dal …

Julianka - stary dworzec kolejowy PKP

Julianka - wieża wodna

Wiercica

Szrotówek kasztanowcowiaczek w akcji

Kamieniołom koło Sygontki

Strome zbocze kamieniołomu

Dęby koło gajówki w Sygontce

Muchomor czerwony - leśny klejnot

Staw Krasianów

Rodzina łabędzi

Kalina z koralowymi owocami

Ważka - szablak krwisty

Melancholijny klimat leśnych dróg

Z powrotem na dworcu w Juliance

Tekst i foto: Jurek Jurajski










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz