sobota, 18 listopada 2017

Dwóch wisielców czyli rzecz o neckach

Każdy z Was z pewnością zna serial „Janosik”. Sam również oglądałem go jeszcze jako dziecko i szczególną moją sympatią cieszył się zbójnik Walenty Kwiczoł (w tej roli niezapomniany Bogusz Bilewski). Pamiętacie  jaki był charakterystyczny przedmiot posiadany przez tego Zbójnika? Tak, właśnie – mały nożyk noszony na szyi, dziś nazwiemy go neck knife. Zbójnik wykonywał swoim „neckiem” przeróżne czynności – przygotowywał jedzenie, golił twarze kandydatom na zbójników, a czasami „przekonywał” opornych do swojego zdania.

Kilka lat temu poważniej zainteresowałem się nożami typu neck i przeszło ich trochę przez moje ręce. Dwa, które szczególnie polubiłem to Tlim C 471 Bushneck FG  i Ka-Bar Becker  BK 14 Eskabar i o nich właśnie chciałbym Wam napisać parę słów. Becker BK-14 Eskabar produkowany jest przez amerykańską firmę Ka-Bar, a nóż powstał ze „skrzyżowania” znanego modelu BK 11 Becker Necker z nożem Izula produkowanym przez firmę ESEE. Z kolei Tlim C471 Bushneck to polska manufakturowa produkcja, wykonana przez Mariusza  Tlim-a Przybyłowskiego. Tlim oferuje także inne wersje tego noża – jak np.  C 577 Niebushneck, charakteryzujący się wyższym szlifem,  ale nim zajmę się w innym opracowaniu.

Na początek technikalia:                                                      

Becker Eskabar
Tlim Bushneck
Stal
1095 Cro-Van
52100
Długość całkowita [mm]
178
160
Długość klingi [mm]
82
70
Grubość klingi [mm]
4
3
Waga [g]
82*
55*
Rodzaj szlifu
pełny płaski
skandynawski  7mm
Pochwa
kydex
kydex
*- waga noży wraz z oplotami z paracordu.

Noże już na pierwszy rzut oka różnią się od siebie rozmiarami, materiałami, sposobem produkcji i wieloma innymi czynnikami. Oba prezentują zupełnie różne koncepcje i filozofie użytkowania, jednak oba są naprawdę dobrymi narzędziami dla każdego kto umie ich używać. Eskabar jest w moim posiadaniu od 2 lat, natomiast Bushneck – od 5.
Przejdźmy  do właściwego porównania noży.

Noszenie
W przypadku noża typu „neck”  bardzo ważnym aspektem jest możliwość jego noszenia na szyi. Oba noże wyposażone są w kydexowe pochwy. W przypadku Tlimowego Bushnecka standardowa pochwa jest prosta, wykonana z jednego kawałka grubego kydexu, wyposażona w dwa otwory z przelotowymi nitami,  służące do przeciągnięcia linki i tyle – żadnych innych możliwości mocowania, brak jest również otworu odprowadzającego wodę. W swoim nożu dla bezpieczeństwa wykonałem dodatkowy otwór i skręciłem kydex śrubą. Dzięki temu nie ma możliwości, by nóż nam wypadł z pochwy – siedzi w niej bardzo pewnie, choć zaskakuje bez charakterystycznego kliknięcia.
W przypadku Beckera BK14 Eskabar pochwa również jest wykonana z kydexu, lecz z dwóch kawałków połączonych aż ośmioma przelotowymi nitami. Dzięki temu mamy o wiele więcej możliwości noszenia noża. Do pochwy tej można też dokupić specjalny klips, do noszenia przy pasie. Niestety nie pasuje do niej standardowy teclock, a jedynie oryginalne mocowanie firmy Ka-Bar. Znaczną wadą pochwy do Eskabara jest tępienie przez nią noża. Nie następuje to błyskawicznie, ale jednak po kilkudziesięciu włożeniach i wyciągnięciach noża – odczuwalny jest niewielki spadek ostrości.
Niektórzy mogą zarzucić, że Eskabar jest za duży i zbyt ciężki do noszenia na szyi. Ja go jednak kupiłem jako necka i jako takiego  nosiłem.Jego waga jest odczuwalna o wiele bardziej niż Bushnecka, lecz nadal według mnie jest to neck. Bushneck jest o wiele bardziej dyskretny w noszeniu z racji mniejszej wagi i rozmiarów.

Praca
Jak już wspominałem, noże różnią się znacznie pod względem szlifu – w Tlimie mamy do czynienia ze szlifem skandynawskim, wyprowadzonym na klindze o grubości 3mm, natomiast w nożu firmy Ka-Bar – ze szlifem pełnym płaskim, lecz na klindze o 1mm grubszej. Oba noże tną naprawdę nieźle, ograniczenia wynikają głównie  z ich stosunkowo niewielkich wymiarów.  Bushneck jak każdy nóż ze szlifem skandynawskim ma niekiedy tendencje do rozłupywania ciętych materiałów. Z kolei  Eskabar ma dość grubą krawędź tnącą, więc zachowuje się podobnie przy cięciu np. marchewki. W pracy w drewnie  oba noże są niezłe, lecz Tlim zwycięża z racji najlepszego do takich prac szlifu  skandynawskiego. Żadnym z opisywanych noży nie pokroimy np. wielkiego bochenka chleba, kawałka szynki czy sera – są do tego po prostu za krótkie.  No, ale nie oszukujmy się – nie są to noże kuchenne :-)
 Na turystycznym szlaku ich walory kuchenne są w zupełności wystarczające – bułkę przekroją, posmarują dżemem/serkiem topionym/pasztetem/konserwą, pokroją kiełbasę czy mniejsze kawałki sera. Eskabar lepiej smaruje z racji większej szerokości, z kolei Bushneckiem łatwiej wybrać coś ze słoika :-). Obydwoma nożami bez problemu przygotujemy kijek na kiełbasę, lub też zawieszenie do menażki. Oba także dadzą radę z przygotowaniem „pierzastych patyków” na rozpałkę ogniska (punkt dla Tlima za szlif). W kwestii współpracy z krzesiwem syntetycznym – standardowo Tlim nie ma z tym żadnych problemów, natomiast w przypadku seryjnego Ka-Bara jest to niemożliwe z powodu posiadania przez nóż powłoki. W jednym z moich egzemplarzy powłoka została usunięta, co zdecydowanie wyszło nożowi na dobre (szczególnie podczas prac kuchennych). Obydwoma nożami można też postrugać coś w drewnie – Tlim zapewnia lepszą precyzję, z kolei KaBarem łatwiej coś przebatonować. O rąbaniu jednak zapomnijmy (zresztą do tego służy siekiera). Kolejnym wartym odnotowania faktem jest solidność obu noży – 3mm Bushnecka ze skandynawskim szlifem oraz 4mm płaskiego szlifu Eskabara pozwalają nie martwić się nawet w przypadku podważania (w granicach rozsądku oczywiście).
 Nie wiem jak spiszą się jako noże myśliwskie, gdyż myśliwym nie jestem, natomiast jako noża dla wędkarza (do sprawiania ryb) wolałbym użyć Bushnecka, gdyż z racji węższej klingi  wygodniej będzie się nim rozcinać rybi brzuch. W przypadku większych ryb problemem z całą pewnością będzie zbyt mała długość obu noży,  gdy będziemy chcieli podzielić rybę na dzwonka. Generalnie nie oprawiam ryb nad wodą, więc to zastosowanie nie jest dla mnie istotne. Problematyczne na pewno będzie natomiast czyszczenie paracordowych oplotów rękojeści z rybiego śluzu/krwi – najlepiej będzie je zdjąć przed pracą i ponownie zawinąć, lub też zdjąć po pracy i wyprać.
Odnośnie prac „EDC”-  na co dzień – uważam, że każdy powinien dobrać nóż do swoich potrzeb. Mnie bardziej odpowiada Tlim Bushneck – łatwiej nim wykonywać precyzyjne prace, przy wycinaniu czegoś czubkiem, poza tym jest o wiele dyskretniejszy w noszeniu. Nie oznacza to naturalnie, że Becker Eskabar jest złym nożem, bo gdybym potrzebował solidniejszego i mniej precyzyjnego narzędzia – wybrałbym właśnie jego.
Osobiście bardzo często noszę ze sobą oba – jednego przy sobie, a drugiego w torbie/plecaku :-).
Oba noże wykonane są ze stali węglowej : Tlim ze stali 52100, Ka-Bar z 1095. Odczuwalnie nie zauważam między nimi praktycznie żadnej różnicy. 52100 może minimalnie dużej trzyma ostrość. Nie jest to jednak jakaś ogromna różnica.  Porównanie stali byłoby bardziej wiarygodne, gdyby noże miały identyczny szlif i grubość, a jako, że tak nie jest – nie będę się tym więcej zajmował w tym tekście.
Dodać należy jeszcze, że oba noże mogą być świetnym uzupełnieniem większego i cięższego narzędzia tnąco/rąbiąco/kopiącego (np. siekiery, piły składanej czy saperki). Mogą też być backupem dla pełnowymiarowego noża, albo też – paradoksalnie – dla scyzoryka, gdyż są od niego o wiele mocniejsze. Poza tym – noże nie są przesadnie ciężkie, więc nie obciążą naszego ekwipunku, a będziemy mieli przy sobie solidne narzędzie. Uważam, że taki nóż może oddać nieocenione usługi na turystycznym szlaku, obojętnie czy będziemy go pokonywać pieszo (jak najbardziej lubię), rowerem, kajakiem, motocyklem czy w jakikolwiek inny sposób.

Ergonomia
Oba noże standardowo posiadają  szkieletową stalową rękojeść i  w tej formie zdecydowanie nie nadają się do wygodnej pracy, zwycięstwo przyznałbym jednak Eskabarowi , gdyż ma większą rękojeść, o zaokrąglonych krawędziach (Bushneck ma ostre krawędzie, uwierające w dłoń – to największa jego wada). Najprostszym rozwiązaniem  problemu braku ergonomii jest założenie oplotu i tak też zrobiłem na swoich nożach. Na Tlimie wykonałem oplot z paracordu bez rdzenia, a na Beckerze – z „pełnego” paracordu. Oplot zdecydowanie poprawia ergonomię noża i ułatwia przyłożenie do nich pełnej siły. Niestety oplot ma także wielką wadę jaką jest trudność w czyszczeniu po szczególnie brudnych pracach, takich jak wspomniane już oprawianie ryb. Ponadto jako, że oba noże wykonane są ze stali węglowych – wilgotny oplot może powodować korozję. Eskabar posiada na końcu rękojeści otwór przez który można przełożyć mały palec, co niektórym może się przydawać. Ja osobiście nie korzystam z tego, ale warto wspomnieć. Oba noże leżą w dłoni dobrze, choć nie jest to ten sam poziom ergonomii co w przypadku większych noży z pełnowymiarowymi rękojeściami. Plusem dla amerykańskiego noża jest możliwość dokupienia okładzin, standardowo dostępne są one w kolorach czarnym i pomarańczowym. Okładziny te poprawiają ergonomię ale utrudniają noszenie noża jako necka.
 Trudno powiedzieć, który jest lepszy w tej kategorii, wszystko zależy od konkretnej pracy wykonywanej przy użyciu danego noża.

Podsumowanie
Nie jestem w stanie jednoznacznie wybrać zwycięzcy tego porównania. W pewnych zastosowaniach wygrywa Bushneck, w innych – Eskabar. Oba noże są jednak bardzo użytkowe i w większości sytuacji - w zupełności wystarczające. Najlepiej wejść w posiadanie obu i wtedy zadecydować, który nam bardziej odpowiada lub też nosić dwa na raz :-)


Do zobaczenia na szlaku!





Tekst i foto: Psycho

1 komentarz:

  1. Ooo temat totalnie dla mnie, bo takich akcesoriów to mam mnóstwo, bo jestem surviwalowcem!

    OdpowiedzUsuń