Żartobliwym zwrotem „kieleckie scyzoryki” zwykło się określać mieszkańców Kielc i kielecczyzny. Od kiedy określenie zaczęło funkcjonować w języku i świadomości ludzi, nie wiadomo. Geneza tego określenia obejmuje kilka wątków. Najczęściej przywoływany odnosi się do specyfiki regionu świętokrzyskiego pod koniec XIX i na początku XX wieku. W tym czasie prężnie rozwijał się tu przemysł metalowy. W tak zwanym Zagłębiu Staropolskim rozciągającym się na obszarze dzisiejszych województw świętokrzyskiego, mazowieckiego i łódzkiego, w 20-leciu międzywojennym funkcjonowały 84 zakłady metalowego przemysłu przetwórczego. Zajmowały się one produkcją gwoździ i łańcuchów, a także świadczyły usługi blacharskie czy instalacyjne; istniały również małe odlewnie. Działało również kilka fabryk nożowniczych. Do najbardziej znanych producentów drobnej galanterii metalowej należała fabryka "Gerlach” w Kuźnicach Drzewickich w powiecie opoczyńskim, której właścicielem była rodzina Kobylańskich. W Przedborzu, położonym w ówczesnym powiecie koneckim również działało kilka zakładów o podobnym profilu, między innymi fabryka Lucjana Wójcickiego w której produkowano noże i scyzoryki. W 1933 roku fabryka wypuściła na rynek 24 tysiące tuzinów kozików oraz 15 tysięcy tuzinów noży.(1) Wójcicki zginął w 1943 r. w obozie koncentracyjnym pod Hamburgiem, a po wojnie jego fabryka została upaństwowiona. (2) Upadły również fabryki: Czesława Brzechowskiego i braci Wejnman - wyrabiające noże, piórniki i organki. Do 1970 roku czynna była fabryczka noży prowadzona przez Franciszka Piotrowskiego, a najdłużej bo aż do roku 2001 przetrwała wytwórnia noży Antoniego Michalskiego. (3)
W poszukiwaniu śladów dawnej chwały
nożowników z Przedborza odwiedziłem miejscowe muzeum. Znajduje się ono na rogu
ul. Kieleckiej i Pocztowej. Jego budynek pochodzi z XVII w. Do roku 1898
mieściła się w nim jedna z 19 dawnych przedborskich karczem, w której bawił m.
in. nasz wielki pisarz Władysław Reymont, urodzony w pobliskich Kobielach
Wielkich. Później do roku 1973 była tam siedziba władz gminy, następnie do 1978 Szkoła Rolnicza, a od 1998
znajduje się w nim Muzeum Ludowe Ziemi Przedborskiej. W muzeum można obejrzeć
kilka tysięcy eksponatów o charakterze etnograficznym i historycznym. Podziwiać
można stałe ekspozycje, między innymi: kuźnię, izbę ludową z XIX w., bunkier partyzancki
z okresu II wojny światowej i wiele innych.
Moim przewodnikiem po muzeum był jego twórca
i wieloletni dyrektor pan Tadeusz Michalski. Udzielił mi również wywiadu na
temat historii powstania ekspozycji dawnego rzemiosła nożowniczego w
Przedborzu. Z jego relacji wynikało, że ostatnia wytwórnia noży zakończyła
działalność w roku 2001, po śmierci jej właściciela Antoniego Michalskiego
(syna Bolesława, założyciela zakładu). Jego rodzeństwo sprzedało warsztat,
który wkrótce popadł w ruinę, a wyposażenie rozkradano. Dyrektor muzeum pan
Tadeusz Michalski mimo gorączki w ostatnim momencie zabezpieczył pozostałe urządzenia.
Znalazły się one na zorganizowanej w 2002 roku ekspozycji w muzeum. Według opinii
ostatniego żyjącego w Przedborzu pracownika jednej z miejscowych wytwórni noży,
ponad 90-letniego pana Jerzego Sas, w warsztacie odtworzonym w muzeum można
produkować kompletne noże. Dziś jednak nie ma kto podjąć dzieło mistrzów
nożowego rzemiosła z Przedborza …
A teraz zapraszam na spacer w przeszłość
po przedborskim „zagłębiu” produkcji kieleckich scyzoryków.
Zabytkowy budynek Muzeum Ludowego Ziemi
Przedborskiej:
Wchodzimy przez bramę i od razu na podwórku
napotykamy interesujący nas obiekt:
O jego przeznaczeniu informuje napis na
drzwiach:
Tego scyzoryka stary majster już nie
dokończył:
A ten poczciwy kuchenniak przypomniał mi
nóż moich Dziadków z kieleckiego:
Po zwiedzeniu warsztatu nożownika wchodzimy
do budynku muzeum, gdzie przemiły dyrektor pan Tadeusz Michalski snuje barwną opowieść
o dawnych, dobrych czasach:
Uwagę zwraca ekspozycja wyrobów
minionego przedborskiego rzemiosła metalurgicznego:
Zbliżenie notki historycznej z
poprzedniego zdjęcia:
Pieczęć fabryki Lucjana Wójcickiego,
która w swoim czasie konkurowała z samym Gerlachem:
Scyzoryki są reprezentowane tylko przez
jeden egzemplarz z fabryki Wójcickiego, w dodatku zamknięty w gablocie, przez
co musiałem zrobić zdjęcie przez szybę, dlatego z góry przepraszam za słabą
jakość:
W ekspozycji brakowało mi klasycznego
przedstawiciela noży produkowanych kiedyś w Przedborzu, mianowicie składanego kozika
z drewnianą rączką bez blokady, popularnie zwanego cygankiem. Bardzo nad tym
ubolewałem, bo chciałem pokazać go Czytelnikom artykułu. Na szczęście jeden z
kolegów kupił niedawno na giełdzie staroci takie oto cudo, pochodzące z
warsztatu Bolesława Michalskiego:
Autor notki biograficznej Bolesława
Michalskiego (4) podaje, że
„w 1945 r, po skończonej okupacji
niemieckiej, Michalski przystąpił do uruchomienia fabryczki kozików. Produkował
noże z ostrzem długości ok. 6-7 cm, składanym w czerwony, drewniany, toczony
trzonek o całkowitej długości po rozłożeniu ok. 12 -13 cm – aktualnie nie
zachował się żaden egzemplarz tego wyrobu”. Jak widać, na szczęście zachował
się …
Na tym kończę relację z wycieczki śladami
dawnego rzemiosła nożowego w Przedborzu. Dziękuję bardzo panu Tadeuszowi
Michalskiemu za poświęcony mi czas i gorąco zachęcam do zwiedzenia
przedborskiego muzeum wszystkich tych, którzy cenią „dawnych wspomnień czar” …
Źródła:
Wiktor Lekney
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz