niedziela, 17 lipca 2016

Żywność liofilizowana firmy MX3 Aventure





O tym, jak ważne jest właściwe odżywianie na szlaku, chyba nikogo nie muszę przekonywać. Jedzenie turystyczne powinno mieć odpowiednie wartości odżywcze, być łatwe do przyrządzenia, lekkie i zajmujące niewiele miejsca, w bezpiecznym (tzn. nie szklanym) opakowaniu, odporne na letnie upały, mile widziany jest też długi okres przydatności do spożycia. Wszystkie te warunki spełnia – przynajmniej w założeniu – żywność liofilizowana. Jest ona konserwowana metodą liofilizacji, czyli suszenia po zamrożeniu pod wpływem obniżonego ciśnienia. Liofilizaty są praktycznie pozbawione wody, co znacznie zmniejsza ich ciężar i objętość, hamuje również rozwój bakterii wydłużając termin przydatności do spożycia.

Polski rynek oferuje duży wybór tego typu produktów. Jest na nim obecna między innymi francuska firma Titok, która produkuje żywność liofilizowaną pod marką MX3 Aventure. Szeroka gama liofilizatów tego producenta obejmuje zarówno potrawy bardziej tradycyjne, jak i dania kuchni orientalnej, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Podczas niedawnej wycieczki testowałem wraz z kolegami następujące potrawy: wołowina w sosie curry z makaronem, chili con carne wołowina z warzywami i ryżem, kurczak Colombo po kreolsku z ryżem, risotto z kurczakiem i grzybami, kurczak Tandoori z ryżem. Porcje jednoosobowe ważą według producenta od 120 do 150 gramów i są zapakowane w standardową aluminiową torebkę, która jednocześnie pełni rolę garnka do przyrządzania potrawy oraz talerza do jej spożywania. Instrukcja obsługi w języku polskim znajduje się na sporej kartce przyklejonej z tyłu torebki. Po otwarciu torebki odkrywamy wewnątrz liofilizat, a na jej ściankach tajemnicze, poziome kreski wyglądające jak miarka tyle, że opisana nic nie mówiącymi cyferkami. Teraz wystarczy zalać zawartość gorącą wodą, zamieszać, zamknąć szczelnie torebkę korzystając z zapięcia typu zip, trochę poczekać, jeszcze raz zamieszać i jedzenie gotowe. Wszystko to wydaje się bardzo proste, ale nie wiadomo ile wlać wody. Jest to ważne, bo do różnych rodzajów dań należy wlać różne jej objętości. Śledztwo wykazało, że po usunięciu kartki z polską instrukcją widoczna jest oryginalna instrukcja producenta zawierająca informację, że kreski na wewnętrznych ściankach torebki to faktycznie miarka, a każdej cyferce przy kresce przypisana jest konkretna objętość wody, którą należy dodać. Polski dystrybutor przegapił ten szczegół i w swojej wersji instrukcji podaje tylko objętość. Pięknie, tylko skąd turysta ma wziąć w terenie precyzyjny dozownik płynów dla odmierzenia np. 380 mililitrów wody ? Powie ktoś, że się czepiam, ale przez to niedopatrzenie zjadłem curry w postaci cienkiej zupy, bo nalałem za dużo wody. Inna sprawa, że nawet z przepisowym dawkowaniem wody też różnie bywa: w „kurczaku Colombo po kreolsku z ryżem” ów ryż był ewidentnie za suchy i trzeba było zagotować dodatkową porcję wody, by uczynić go bardziej jadalnym. I jeszcze ostatnia uwaga w kwestii przygotowania potrawy: po napełnieniu torebki wodą do górnej kreski i napęcznieniu liofilizatu praktycznie nie da się zapiąć torebki na zip, bo jedzenie jest za blisko krawędzi i może się przelać.

Tak czy inaczej zasiadamy w końcu do konsumpcji, którą ułatwia możliwość postawienia torebki pionowo dzięki rozchylanemu dnu. Walory wizualne liofilizatów są takie sobie, jak to bywa w przypadku tego rodzaju żywności: jest to papka, której składniki niezbyt przypominają wyglądem te znane z tzw. normalnej kuchni. Jednak nie wygląd jest tu najważniejszy, a walory kulinarne czyli smak i wartości odżywcze. Ocena smaku potraw jest oczywiście kwestią indywidualną, nie można też oczekiwać, by tego typu przetworzona żywność smakowała jak ta ze wspomnianej normalnej kuchni. Smak produktów firmy MX3 Aventure nie zachwycił naszej ekipy, szczególnie dań kuchni orientalnej, no ale jako szarzy zjadacze kapuśniaku i schabowego może nie mamy w tej dziedzinie wyrobionego gustu. Co do walorów odżywczych, to po spożyciu zawartości torebki człek jest w zasadzie syty, aczkolwiek naszym zdaniem w potrawach mięsnych dobrze byłoby znaleźć więcej mięsa zarówno wizualnie, jak i smakowo.

Posumowując: liofilizaty MX3 Aventure to nie jest kuchnia hotelu Ritz, ani kuchnia mamusi, lecz ich jakość w zasadzie nie odbiega od znanych mi podobnych produktów innych firm. Są zdrową i pożywną alternatywą dla rozmaitych zupek w proszku i dań instant, składających się głównie z chemii. Tego typu żywność nie jest jednak tania, dlatego zalecam ją raczej na dłuższe i bardziej wymagające wyprawy. A więc w drogę !

 
Jedzenie na szlaku to bardzo ważna sprawa

Zawartość torebki

Grzejemy wodę ...

... dolewamy wrzątek i danie gotowe !

Instrukcja po polsku

Instrukcja oryginalna

tekst: Wiktor Lekney

foto: Diabełek

1 komentarz:

  1. MX3 - odkrył mój kolega z którym regularnie odbywamy wyrypy w górach. Nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy reklamowanym jako Rolls Royce wśród liofilizatorów - czyli Lyofood.

    OdpowiedzUsuń