Dzisiejsza podróż była wręcz punktowa – Góra Chełm,
rezerwat na pograniczu województw małopolskiego i śląskiego. Nazwa wywołuje
jednoznaczne (choć niegramatyczne) skojarzenia. Wystarczy spojrzeć na
fotografię – wzgórze wznosi się ponad okolicznymi pagórkami niczym hełm na
czubku głowy. Jest to rezerwat położony na jurajskim wzgórzu porośniętym
bukowym lasem. Właśnie tą buczynę obrałem sobie za pierwszy cel wędrówki, a los
sprawił, że był to również cel ostatni.
Wokół lato buchało przepychem i intensywnymi
zapachami kwiatów. Dla motyli to istny raj. Później sobie je pofotografuję –
pomyślałem. Wkrótce okazało się jednak, że planować człowiek sobie może, a
sprawy toczą się własnym rytmem. Oto dotarłem do brzegu lasu, jednak nie szlakiem, lecz poza szlakiem –
polnymi drogami i bezdrożami. Dylemat: czy zostać na piekącym słońcu, czy wejść
w zbawienny, chłodny cień, nie istniał. Zanurzyłem się w zielonej, cienistej
otchłani. Co będzie dalej? To, co los przyniesie. Wystarczy tylko nastroić
zmysły na czuwanie. I oto zaczął się spektakl. Choć właściwie to, co dziś
obserwowałem działo się już setki, a nawet miliony lat temu. Kto by na przykład
przypuszczał, że zobaczymy tu, na jurajskim wzgórzu gołoborze?? A jednak tak.
Co prawda było to mini-gołoborze, ale zawsze to coś! Nie musiałem jechać w Góry
Świętokrzyskie, czy Tatry. Kto wątpi – proszę spojrzeć na zdjęcie: w lesie, u
podnóża wapiennej skały wyziera biała plama kamiennego gruzowiska. To właśnie
małe gołoborze, powstałe po rozsypaniu się na drobne kawałki jurajskiej skałki.
Cóż – taki mamy klimat, powie ktoś. I owszem. Nie jest to jednak cała prawda.
Druga przyczyna tego zjawiska również jest widoczna na zdjęciach – to drzewa,
które mocują swe korzenie w szczelinach skał. Posłaniec niebios – wiatr -targa
ich konarami, a jeśli uderzy z wystarczającą siłą, to rzuca na ziemię jak
zabawki. Jak widać na załączonych obrazkach, tak stało się właśnie tu: drzewo
upadło a wraz z nim rozsypała się skała pod jego korzeniami. I drzewo i skała
osiągnęły swój kres. Jednak, czy to
koniec historii? Jak się ciągle przekonujemy, historia nie ma końca. Upadłe
pnie, owszem, obumierają i gniją, ale dają też początek nowemu życiu. W ich drewnie żerują larwy chrząszczy, które
tylko w takich warunkach mogą się rozwijać. Na butwiejącym pniu pojawiają się
grzyby, glony i mchy, a nawet siewki drzew – patrz foto – młody buczek
(chciałoby się powiedzieć: „młody bóg”) na gnijącym próchnie matuzalema –
pradziada – starucha. Nic nie trwa wiecznie – myśli zaczęły uporczywie krążyć
wokół tego zagadnienia. I może krążyłyby tak do tej pory, gdyby nie otaczająca
rzeczywistość, która przywołała mnie do porządku. Bo oto zerwał się silny
wiatr, nadciągnęły ciemne chmury i wkrótce zaczął padać deszcz. Wśród
nasilających się grzmotów i podmuchów, podróżnik zbiegł chyżo z górki, dopadł
do roweru, „uzbroił” go szybko do drogi i „pomiędzy” gęstniejącymi kroplami
odjechał tam, skąd przybył. A za nim, na cienistym wzgórzu pozostał cały
majestat przemian: tych nieożywionych, dotyczących liczących setki milionów lat
skał oraz tych, którym podlegają liczące „zaledwie” setki lat organizmy żywe,
takie jak drzewa.
W jurajskich skałach zawarte są losy prastarych raf
koralowych. Bagatela – 150 milionów lat historii ! Dwutlenek węgla, którego
wówczas było w atmosferze więcej, został, po rozpuszczeniu się w morskiej wodzie,
wbudowany w wapienne szkielety koralowców. Biosfera jest więc nie tylko
elementem pochodnym planety ziemia, lecz także jej współtwórcą! Wszystko
wskazuje na to, że gdyby nie tlen wytwarzany przez organizmy żywe, bogactwo
ziemskich minerałów byłoby o niebo mniejsze. Tlen, to niezwykle reaktywny
pierwiastek, któremu zawdzięczamy ogromną liczbę odmian ziemskich minerałów.
Stare, próchniejące pnie skrywają inną tajemnicę.
Jednak aby mieć szansę dostrzec to zjawisko, należy udać się do lasu w ciemną,
bezksieżycową noc i zgasić wszystkie źródła światła. Gdy po kilkunastu minutach
wzrok przywyknie do „egipskich” ciemności, możemy zauważyć, ze stare drewno
świeci bioluminescencyjnym światłem. Aby było to możliwe, próchno musi być
wystarczająco wilgotne, a temperatura powinna zawierać się w zakresie od 10 do
25 stopni Celsjusza. Jednak co tak naprawdę jest przyczyną świecenia?
Stwierdzono, że słaba, niebiesko-zielona luminescencja jest emitowana przez
strzępki niektórych grzybów, na przykład opieńki miodowej, podczas
kilkutygodniowego okresu intensywnego wzrostu w podanych powyżej optymalnych
warunkach środowiska. Przemiany metaboliczne w komórkach grzybni są wówczas tak
intensywne, że ilość energii emitowanej (jako produkt uboczny) w formie fotonów
może być zanotowana przez ludzki wzrok.
Tymczasem deszcz nasilał się, nasilał i nasilał
….. Wzgórza okryła wilgotna, życiodajna otulina. W taki oto sposób podróż
skończyła się w tym punkcie, w którym się rozpoczęła.
Co było do udowodnienia.
Muzyka:
The Platters - Only You https://www.youtube.com/watch?v=3FygIKsnkCw
Góra Chełm |
Modraszek eumedon |
buczyna na wzgórzu |
jurajskie gołoborze |
korzenie starego buka |
... a tu jego wyniosły pień |
jak młody bóg czyli młody buk |
ściana deszczu |
Tekst i foto: Jurek Jurajski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz