Niektórzy politycy chcieliby
zmian w przepisach, by zdelegalizować noszenie noża poza kuchnią. Według projektów
posiadanie noża w miejscu publicznym miałoby być przestępstwem. Harcerze,
leśnicy, turyści, kierowcy i rzesze ludzi używających noża na co dzień
zdumiewają się i jednocześnie niepokoją tak radykalnym pomysłem. Ich zdaniem
zakaz noszenia noża ograniczałby tylko swobody normalnych ludzi. Nikt nie chce
natomiast wierzyć w to, że bandyci nagle zaczną przestrzegać przepisów i
zastosują się do nowego prawa.
Spróbujemy się przyjrzeć kwestiom związanym z posiadaniem noża okiem psychologa, a w następnych spojrzymy na to zagadnienie pod innymi kątami. Zgodził się z nami porozmawiać Ireneusz Pyzik, psycholog od wielu lat zajmujący się badaniem osób starających się o pozwolenie na broń.
Indianie i partyzanci
- Nauka używania noża do rozmaitych prac zaczyna się od nabycia umiejętności piknikowych, wycieczkowych, obozowych - mówi Ireneusz Pyzik. - Zwłaszcza chętnie garną się do tych prac młodzi chłopcy zaczynający od zastrugania "kijaszka" na szaszłyk, potem uczący się robienia łuku i szałasu.
Psycholog mówi, że różnica między starszymi pokoleniami użytkowników noży a obecną młodzieżą jest tylko pozorna. O ile dawniej częściej bawiono się w Indian, to teraz chłopcy bawią się raczej w komandosów, czy uprawiają paintball. Zakres wykonywanych czynności i nabywanych umiejętności jednak pozostał ten sam. W ciągu tysięcy lat ludzkość przecież powtarzała te same prace.
- Scyzoryk w kieszeni młodego chłopca to rzecz naturalna i jeśli rodzice należycie wypełniają swoje obowiązki od małego ucząc jak bezpiecznie i odpowiedzialnie korzystać z takiego narzędzia, to z pewnością nie zaowocuje to niczym niebezpiecznym - uważa psycholog.
Ireneusz Pyzik zaleca jednak wszystkim rodzicom i wychowawcom szczególną czujność i ostrożność w okresie dojrzewania, gdy dzieci stają się młodzieżą.
Hormony i używki
- W okresie dojrzewania młodzież funkcjonuje w sposób nadzwyczaj impulsywny, młodzi ludzie mogą mieć obniżony poziom kontroli własnej agresywności, pierwsze zawody miłosne przeżywa się w sposób niezwykle burzliwy - przypomina psycholog i apeluje do rodziców by w okresie dojrzewania baczniej przyglądali się swoim dzieciom. - Jeśli do tego dołożyć alkohol, który powoduje dodatkowe rozhamowanie, to w sytuacji konfliktowej, a zwłaszcza podczas np. sporów o dziewczynę, może dojść do zachowań niebezpiecznych - ostrzega psycholog.
Budzić czujność rodziców powinny także sytuacje, gdy młody człowiek nagle prosi o kupno noża i niezbyt rozsądnie argumentuje, że "to do samoobrony w szkole". Od rozwiązywania szkolnych problemów ze znęcaniem się niektórych uczniów nad innymi jest wychowawca, pedagog, dyrektor, czy w ostateczności policja i prokuratura. Nie można oczywiście pozwolić dzieciom w takich sytuacjach na obnoszenie się z potencjalnie niebezpiecznym narzędziem.
- Używanie w takiej sytuacji noża może spowodować szkody niewspółmierne do ewentualnego zagrożenia - przestrzega psycholog. - Łatwo komuś przestraszonemu zrobić niechcący sobie samemu krzywdę, ale też nietrudno wyjść z roli ofiary i stać się agresorem.
Ireneusz Pyzik twierdzi, że już nawet szkolne bójki na pięści są o wiele mniej niebezpieczne. Zazwyczaj kończy się na guzach, siniakach, czy krwi z nosa. Skutki zdrowotne, a w konsekwencji i prawne, po użyciu noża w bójce będą o wiele poważniejsze.
Antyterroryści i samuraje
Nawiązując do umiejętności zadbania o własne bezpieczeństwo nasz rozmówca zauważa także rosnącą obecnie popularność różnorodnych kursów samoobrony i sztuk walk. Gdy młodzi ludzie chcą się zapisywać na tego typu treningi, czy to prowadzone przez wojskowych, czy przez dalekowschodnich mistrzów, najważniejsze dla rodziców jest poznanie motywacji dzieci. Ważne także jest poznanie warunków w jakich odbywają się zajęcia. Jeśli kurs przewiduje nie tylko walkę wręcz, ale także posługiwanie się różnymi rodzajami broni, w tym nożem, czy mieczem samurajskim, trzeba się uważnie przyjrzeć środkom gwarantującym kursantom bezpieczeństwo.
- Kto jest odpowiedzialnym rodzicem, ten porozmawia z dzieckiem na temat jego motywacji, pozna powody i cele uprawiania takiego hobby. Jeśli stoją za tym prawdziwe zainteresowania, to młody człowiek z pewnością rozsądnymi argumentami przekona rodzica - uważa psycholog. - Oczywiście trzeba sprawdzić co to za klub, poznać osobiście trenera, przyjrzeć się grupie z którą dziecko zamierza ćwiczyć.
Ireneusz Pyzik dodaje też, że nie wystarczy jednorazowa wizyta w takim klubie. Trzeba tam zaglądać co jakiś czas. Wizyty rodziców dają dziecku poczucie bezpieczeństwa a trener, gdy wie, że jest nadzorowany, solidnie dba o dyscyplinę. "Prześwietlenie" tego typu klubu i znalezienie opinii o osobie trenera w dobie Internetu jest łatwe i rodzice nie powinni tego zaniedbać.
Ryby i grzyby
Zdaniem naszego rozmówcy zaostrzanie przepisów i penalizacja nie jest najskuteczniejszą receptą na polepszenie poziomu bezpieczeństwa na naszych ulicach.
- Trudno jest spenalizować wszystko, co jest potencjalnie niebezpieczne, a postępująca penalizacja może łatwo zacząć balansować na granicy absurdu - obawia się psycholog. - Nóż jest narzędziem towarzyszącym człowiekowi od dawna, jego używanie jest elementem naszej kultury, jest nieodłącznym elementem tradycji harcerskiej, myśliwskiej i wojskowej.
Ireneusz Pyzik zwraca też uwagę na fakt, że również panująca obecnie w turystyce moda na trekking, czyli wędrowanie z plecakiem, unikanie hoteli i dawanie sobie rady metodami traperskimi, przyczynia się do wzrostu popularności noży i scyzoryków. Stoiska z tymi narzędziami są już niemal na każdym większym dworcu kolejowym, a funkcje jakie oferują scyzoryki są coraz bardziej wyspecjalizowane; inne dla żeglarzy, inne dla ogrodników, inne dla wędkarzy...
- Sam mam już od dawna kilka scyzoryków na różne okazje, między innymi ulubionego ostatnio "Opinelka" - mówi psycholog. - Nie czuję konieczności noszenia noża na co dzień, ale gdy wyruszam na ryby, czy na grzyby, to nie wyobrażam sobie braku tego podstawowego narzędzia. Rzesze podobnych grzybiarzy i wędkarzy też używają noży w sposób rozsądny i bezpieczny. Kluczem do bezpieczeństwa jest świadomość i odpowiedzialność, a nie penalizacja - uważa Ireneusz Pyzik.
- Błędne jest myślenie, że jeśli coś jest spenalizowane to przestaje być groźne i zagrażające. O to w jaki sposób używamy narzędzi dbamy sami i sami ponosimy za to odpowiedzialność. Zakazywanie noszenia noży nie rozwiąże problemów agresji i przemocy - dodaje.
Zdaniem psychologa absurdalny jest pogląd, że zakazami można ludzi uchronić przed skutkami ich własnych działań. Podstawowe znaczenie ma tu raczej wychowanie, uczenie dzieci od małego do czego służą narzędzia i jak rozsądnie z nich korzystać. Krzywdę można komuś przecież równie dobrze zrobić śrubokrętem.
Kibole i maczety
- Muszę podkreślić, że chociaż penalizację noszenia noża w miejscach publicznych uważam za chybiony pomysł, to z cała stanowczością uważam za konieczne zakazywanie wnoszenia potencjalnie niebezpiecznych narzędzi na wszelkiego rodzaju imprezy masowe, zarówno sportowe, jak i kulturalne - twierdzi zdecydowanie nasz rozmówca.
Zdaniem Ireneusza Pyzika od zapewnienia bezpieczeństwa są organizatorzy i to na nich spoczywa odpowiedzialność za wynajęcie odpowiedniej firmy ochroniarskiej, poproszenie o współpracę policji, straży pożarnej, czy pogotowia ratunkowego. Stanowisko psychologa jest zrozumiałe. Na imprezie masowej nikt przecież nie musi wycinać się nożem z zaciętych pasów bezpieczeństwa, rozcinać ubrań w celu zrobienia opatrunku, ani wyplątywać się z sieci, czy wodorostów. Tam od niesienia pomocy są specjaliści.
- Na imprezie masowej, w tłumie i w wydzielonym miejscu, żadne argumenty nie uzasadniają posiadania jakichkolwiek ostrych narzędzi i nie powinno dziwić, że ochroniarze nie wpuszczają tam nikogo nawet z malutkim scyzorykiem. Skoro wszyscy wiedzą, że tak jest np. w samolotach, to i wszyscy powinni zrozumieć, że z tych samych względów tak powinno być na meczach i koncertach.
Policja nie posiada wyodrębnionych statystyk dotyczących rozbojów i zbrodni popełnionych z użyciem noża. Są jedynie statystyki dotyczące występków "z użyciem niebezpiecznego narzędzia". Narzędziem takim może być kastet, nóż, pałka, żyletka, czy klucz francuski. Statystyki ogólnopolskie odnotowują jednak znikomy udział noży myśliwskich, wojskowych, czy turystycznych w przestępstwach. Znakomita większość przestępstw z użyciem noża to zdarzenia mające miejsce w domu, podczas rodzinnych awantur, z użyciem noża kuchennego, tak zwanego noża do chleba albo noża tortowego.
Spróbujemy się przyjrzeć kwestiom związanym z posiadaniem noża okiem psychologa, a w następnych spojrzymy na to zagadnienie pod innymi kątami. Zgodził się z nami porozmawiać Ireneusz Pyzik, psycholog od wielu lat zajmujący się badaniem osób starających się o pozwolenie na broń.
Indianie i partyzanci
- Nauka używania noża do rozmaitych prac zaczyna się od nabycia umiejętności piknikowych, wycieczkowych, obozowych - mówi Ireneusz Pyzik. - Zwłaszcza chętnie garną się do tych prac młodzi chłopcy zaczynający od zastrugania "kijaszka" na szaszłyk, potem uczący się robienia łuku i szałasu.
Psycholog mówi, że różnica między starszymi pokoleniami użytkowników noży a obecną młodzieżą jest tylko pozorna. O ile dawniej częściej bawiono się w Indian, to teraz chłopcy bawią się raczej w komandosów, czy uprawiają paintball. Zakres wykonywanych czynności i nabywanych umiejętności jednak pozostał ten sam. W ciągu tysięcy lat ludzkość przecież powtarzała te same prace.
- Scyzoryk w kieszeni młodego chłopca to rzecz naturalna i jeśli rodzice należycie wypełniają swoje obowiązki od małego ucząc jak bezpiecznie i odpowiedzialnie korzystać z takiego narzędzia, to z pewnością nie zaowocuje to niczym niebezpiecznym - uważa psycholog.
Ireneusz Pyzik zaleca jednak wszystkim rodzicom i wychowawcom szczególną czujność i ostrożność w okresie dojrzewania, gdy dzieci stają się młodzieżą.
Hormony i używki
- W okresie dojrzewania młodzież funkcjonuje w sposób nadzwyczaj impulsywny, młodzi ludzie mogą mieć obniżony poziom kontroli własnej agresywności, pierwsze zawody miłosne przeżywa się w sposób niezwykle burzliwy - przypomina psycholog i apeluje do rodziców by w okresie dojrzewania baczniej przyglądali się swoim dzieciom. - Jeśli do tego dołożyć alkohol, który powoduje dodatkowe rozhamowanie, to w sytuacji konfliktowej, a zwłaszcza podczas np. sporów o dziewczynę, może dojść do zachowań niebezpiecznych - ostrzega psycholog.
Budzić czujność rodziców powinny także sytuacje, gdy młody człowiek nagle prosi o kupno noża i niezbyt rozsądnie argumentuje, że "to do samoobrony w szkole". Od rozwiązywania szkolnych problemów ze znęcaniem się niektórych uczniów nad innymi jest wychowawca, pedagog, dyrektor, czy w ostateczności policja i prokuratura. Nie można oczywiście pozwolić dzieciom w takich sytuacjach na obnoszenie się z potencjalnie niebezpiecznym narzędziem.
- Używanie w takiej sytuacji noża może spowodować szkody niewspółmierne do ewentualnego zagrożenia - przestrzega psycholog. - Łatwo komuś przestraszonemu zrobić niechcący sobie samemu krzywdę, ale też nietrudno wyjść z roli ofiary i stać się agresorem.
Ireneusz Pyzik twierdzi, że już nawet szkolne bójki na pięści są o wiele mniej niebezpieczne. Zazwyczaj kończy się na guzach, siniakach, czy krwi z nosa. Skutki zdrowotne, a w konsekwencji i prawne, po użyciu noża w bójce będą o wiele poważniejsze.
Antyterroryści i samuraje
Nawiązując do umiejętności zadbania o własne bezpieczeństwo nasz rozmówca zauważa także rosnącą obecnie popularność różnorodnych kursów samoobrony i sztuk walk. Gdy młodzi ludzie chcą się zapisywać na tego typu treningi, czy to prowadzone przez wojskowych, czy przez dalekowschodnich mistrzów, najważniejsze dla rodziców jest poznanie motywacji dzieci. Ważne także jest poznanie warunków w jakich odbywają się zajęcia. Jeśli kurs przewiduje nie tylko walkę wręcz, ale także posługiwanie się różnymi rodzajami broni, w tym nożem, czy mieczem samurajskim, trzeba się uważnie przyjrzeć środkom gwarantującym kursantom bezpieczeństwo.
- Kto jest odpowiedzialnym rodzicem, ten porozmawia z dzieckiem na temat jego motywacji, pozna powody i cele uprawiania takiego hobby. Jeśli stoją za tym prawdziwe zainteresowania, to młody człowiek z pewnością rozsądnymi argumentami przekona rodzica - uważa psycholog. - Oczywiście trzeba sprawdzić co to za klub, poznać osobiście trenera, przyjrzeć się grupie z którą dziecko zamierza ćwiczyć.
Ireneusz Pyzik dodaje też, że nie wystarczy jednorazowa wizyta w takim klubie. Trzeba tam zaglądać co jakiś czas. Wizyty rodziców dają dziecku poczucie bezpieczeństwa a trener, gdy wie, że jest nadzorowany, solidnie dba o dyscyplinę. "Prześwietlenie" tego typu klubu i znalezienie opinii o osobie trenera w dobie Internetu jest łatwe i rodzice nie powinni tego zaniedbać.
Ryby i grzyby
Zdaniem naszego rozmówcy zaostrzanie przepisów i penalizacja nie jest najskuteczniejszą receptą na polepszenie poziomu bezpieczeństwa na naszych ulicach.
- Trudno jest spenalizować wszystko, co jest potencjalnie niebezpieczne, a postępująca penalizacja może łatwo zacząć balansować na granicy absurdu - obawia się psycholog. - Nóż jest narzędziem towarzyszącym człowiekowi od dawna, jego używanie jest elementem naszej kultury, jest nieodłącznym elementem tradycji harcerskiej, myśliwskiej i wojskowej.
Ireneusz Pyzik zwraca też uwagę na fakt, że również panująca obecnie w turystyce moda na trekking, czyli wędrowanie z plecakiem, unikanie hoteli i dawanie sobie rady metodami traperskimi, przyczynia się do wzrostu popularności noży i scyzoryków. Stoiska z tymi narzędziami są już niemal na każdym większym dworcu kolejowym, a funkcje jakie oferują scyzoryki są coraz bardziej wyspecjalizowane; inne dla żeglarzy, inne dla ogrodników, inne dla wędkarzy...
- Sam mam już od dawna kilka scyzoryków na różne okazje, między innymi ulubionego ostatnio "Opinelka" - mówi psycholog. - Nie czuję konieczności noszenia noża na co dzień, ale gdy wyruszam na ryby, czy na grzyby, to nie wyobrażam sobie braku tego podstawowego narzędzia. Rzesze podobnych grzybiarzy i wędkarzy też używają noży w sposób rozsądny i bezpieczny. Kluczem do bezpieczeństwa jest świadomość i odpowiedzialność, a nie penalizacja - uważa Ireneusz Pyzik.
- Błędne jest myślenie, że jeśli coś jest spenalizowane to przestaje być groźne i zagrażające. O to w jaki sposób używamy narzędzi dbamy sami i sami ponosimy za to odpowiedzialność. Zakazywanie noszenia noży nie rozwiąże problemów agresji i przemocy - dodaje.
Zdaniem psychologa absurdalny jest pogląd, że zakazami można ludzi uchronić przed skutkami ich własnych działań. Podstawowe znaczenie ma tu raczej wychowanie, uczenie dzieci od małego do czego służą narzędzia i jak rozsądnie z nich korzystać. Krzywdę można komuś przecież równie dobrze zrobić śrubokrętem.
Kibole i maczety
- Muszę podkreślić, że chociaż penalizację noszenia noża w miejscach publicznych uważam za chybiony pomysł, to z cała stanowczością uważam za konieczne zakazywanie wnoszenia potencjalnie niebezpiecznych narzędzi na wszelkiego rodzaju imprezy masowe, zarówno sportowe, jak i kulturalne - twierdzi zdecydowanie nasz rozmówca.
Zdaniem Ireneusza Pyzika od zapewnienia bezpieczeństwa są organizatorzy i to na nich spoczywa odpowiedzialność za wynajęcie odpowiedniej firmy ochroniarskiej, poproszenie o współpracę policji, straży pożarnej, czy pogotowia ratunkowego. Stanowisko psychologa jest zrozumiałe. Na imprezie masowej nikt przecież nie musi wycinać się nożem z zaciętych pasów bezpieczeństwa, rozcinać ubrań w celu zrobienia opatrunku, ani wyplątywać się z sieci, czy wodorostów. Tam od niesienia pomocy są specjaliści.
- Na imprezie masowej, w tłumie i w wydzielonym miejscu, żadne argumenty nie uzasadniają posiadania jakichkolwiek ostrych narzędzi i nie powinno dziwić, że ochroniarze nie wpuszczają tam nikogo nawet z malutkim scyzorykiem. Skoro wszyscy wiedzą, że tak jest np. w samolotach, to i wszyscy powinni zrozumieć, że z tych samych względów tak powinno być na meczach i koncertach.
Policja nie posiada wyodrębnionych statystyk dotyczących rozbojów i zbrodni popełnionych z użyciem noża. Są jedynie statystyki dotyczące występków "z użyciem niebezpiecznego narzędzia". Narzędziem takim może być kastet, nóż, pałka, żyletka, czy klucz francuski. Statystyki ogólnopolskie odnotowują jednak znikomy udział noży myśliwskich, wojskowych, czy turystycznych w przestępstwach. Znakomita większość przestępstw z użyciem noża to zdarzenia mające miejsce w domu, podczas rodzinnych awantur, z użyciem noża kuchennego, tak zwanego noża do chleba albo noża tortowego.
Autor: Rusty
Opublikowano w tygodniku Puls Regionu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz